Niektórzy ludzie żyją sto lat i nie osiągają niczego.Vincent żył trzydzieści siedem i zmienił nasz sposób widzenia świata. | „Zaginiony van Gogh” Jonathan Santlofer
Wyobraź sobie, że jesteś w miejscu pełnym antyków i pewien obraz przyciąga twoją uwagę. Wiesz, że nie może to być dzieło nikogo sławnego, bo znasz wszystkie ważne nazwiska w świecie sztuki i charakterystyczny pędzel każdego artysty. Jednak ten obraz cię intryguje, ma w sobie coś magicznego, pociągającego. Kupujesz go za symboliczną kwotę i wracasz do domu. Tam zupełnym przypadkiem odkrywasz, że pod warstwą wierzchniego malowidła ukryty jest inny obraz. Chwilę później, ze zdumieniem patrzysz na drugi, zaginiony autoportret van Gogha. Gdyby okazał się oryginałem, jego wartość szacowano by w setkach milionów dolarów. Ale kto fatygowałby się ukrywaniem fałszywki? Koniecznie musisz sprawdzić autentyczność znaleziska, więc umawiasz się na spotkanie z osobą, która może w tej kwestii pomóc. Z zachowaniem największej ostrożności pakujesz obraz do torby, przewieszasz ją przez ramię i z podekscytowaniem, bo zaraz poznasz prawdę, ale masz swoje przeczucia, wychodzisz z domu. Idziesz żwawym krokiem, ale w pewnym momencie ktoś próbuje Ci wyrwać obraz. Nie ma szans, nie oddasz go za żadne skarby! Niestety, uderzenie w twarz tak bardzo cię zaskakuje i oszałamia, że puszczasz torbę. Napastnik ucieka ze swoją zdobyczą…
Wzięli bawełnianą torbę na zakupy i zostawili moją torebkę od Prady. Daj spokój, musieli mieć jakieś informacje.
Dokładnie taka sytuacja spotkała Alex Verde, doktorantkę z prestiżowego nowojorskiego Instytutu Sztuk Pięknych i bohaterkę książki „Zaginiony van Gogh”. W gruncie rzeczy od tego zaczyna się opowieść, a potem jest już tylko ciekawiej, bo informacja o pojawieniu się zaginionego autoportretu van Gogha obiegła środowisko dzieł sztuki lotem błyskawicy i zatrzęsła w posadach co najmniej kilkoma organizacjami. Wysoce zainteresował się tematem Interpol i już mobilizuje odpowiednie komórki, by namierzyć i zgarnąć obraz. Natomiast czarny rynek wręcz oszalał, a najzamożniejsi miłośnicy drogocenności już zacierają ręce, bo takie odkrycie i taka okazja trafiają się tylko raz. Oczywiście siłą rzeczy Alex jako szczęściara, która znalazła van Gogha, uważa, że dzieło należy do niej i bez chwili wahania również rusza na poszukiwanie skradzionego skarbu.
Mam gdzieś, że jakiś gnojek mnie walnął. […] Sedno tkwi w tym, że to ja chciałam być tą, która znalazła legendarny obraz.
Sztuka stanowi bardzo barwne tło rozgrywających się w książce wydarzeń. Z przyjemnością towarzyszyłam bohaterom podczas ich wizyt w galeriach, muzeach, gdy rozprawiali o konkretnych obrazach, zwracali uwagę na szczegóły, doceniali ich niepowtarzalność. A musicie wiedzieć, że żadna ze mnie znawczyni czy miłośniczka tematu. Dzięki temu, że bohaterowie byli blisko związani ze światem sztuki, skutecznie potrafili przykuć moją uwagę różnymi ciekawostkami, na przykład okolicznościami powstawania dzieł, nie tylko tych van Gogha. Ważnym wątkiem jest również problematyka zrabowanych przez hitlerowców dzieł sztuki i antyków podczas II wojny światowej oraz ich zwrot prawowitym właścicielom; jak dochodziło do sprzedawania pod przymusem lub w niejasnych okolicznościach cennych przedmiotów, jak trafiały w ręce handlarzy i do nowych, zamożnych właścicieli, oraz jak po latach wracały na swoje miejsca, do właściwych rodzin.
Wiadomo było, że Niemcy ładują całe pociągi zrabowanymi dziełami sztuki i antykami, a czego nie mogą zabrać przed nadejściem aliantów – niszczą.
Fabułę od początku spowija zagadkowa atmosfera, bo nie wiadomo, kto tak naprawdę wszedł w posiadanie odnalezionego właśnie, zaginionego obrazu. Istotny jest również wyścig z czasem, by dzieło nie zostało nielegalnie sprzedane jakiemuś majętnemu i anonimowemu koneserowi sztuki, by znów nie przepadło dla świata. I gwarantuję, że nie domyślicie się zakończenia! Autor umiejętnie kluczy między wątkami i istotnymi szczegółami, już pierwsze rozdziały wskazują na to, że komuś bardzo zależy na śledzeniu głównych bohaterów. Tylko komu i dlaczego? Oto jest pytanie! Akcja książki rozgrywa się w kilu miejscach: Nowy Jork, gdzie mieszkają bohaterowie, Paryż, któremu poświecono kilka rozdziałów, ukazując losy obrazu van Gogha w 1944 roku, Amsterdam, dokąd Luke i Alex udali się, by wnikliwiej przyjrzeć się twórczości artysty, oraz urokliwe miasteczko Auvers-sur-Oise, niedaleko Paryża.
Przeczytała adnotacje do dzieła. Zostało namalowane w małym miasteczku Auvers-sur-Oise, gdzie Vincent spędził ostatnie siedemdziesiąt dni życia, malując nieco ponad jeden obraz dziennie…
Dodatkowo sama postać van Gogha odgrywa w książce niezwykle istotną rolę. Czytelnik dowiaduje się wielu szczegółów z życia artysty. Autor jasno stwierdza, że wbrew powszechnie panującej opinii nie był on nieznaną, niekontaktującą się z nikim osobą. Aczkolwiek do dziś nie ma jednoznacznej odpowiedzi, co do przyczyny śmierci van Gogha. Specjaliści cały czas debatują, czy było to samobójstwo, morderstwo czy wypadek.
Jego brat Theo był wpływowym marszandem, a Vincent spotykał się z wieloma ważnymi artystami swojego pokolenia, co w końcu sprawiło, że jego prace dostrzeżono.
Niezwykle intrygująca jest również rozmowa z Autorem, zamieszczona na końcu powieści. To tylko kilka pytań, ale w kontekście przeczytanej właśnie książki są bardzo trafne i stanowią doskonałe uzupełnienie fabuły. Nie brakuje tutaj także jasno określonych granic historycznej prawdy, ponieważ Jonathan Santlofer precyzyjnie przedstawia, co jest faktem i miało miejsce w rzeczywistości, a co jedynie fikcją literacką.
„Zaginiony van Gogh” to niewątpliwie książka, o której się pamięta, bo jak zapomnieć o odkryciu obrazu wartego setki milionów dolarów! Ponadto to lektura, dzięki której można rozsmakować się w sztuce, pospacerować po muzeach, galeriach, uważniej przyjrzeć się znanym dziełom. Z pewnością nie jest to powieść, w której akcja pędzi na złamanie karku! Oczywiście, są momenty, gdy wszystko przyspiesza i nabiera rumieńców od emocji, ale towarzyszy temu bardziej coś w rodzaju szybszego bicia serca, niż jakaś konkretna zadyszka.
Dodatkowo Autor przedstawił bardzo ciekawą i naprawdę realną wersję losów prawdziwego późnego autoportretu van Gogha, bo nie wiem, czy wiecie, ale krążą plotki, że takowy faktycznie istniał. Jeżeli chcecie poznać szczegóły, szczerze zachęcam do przeczytania książki „Zaginiony van Gogh”. Luke, Alex i Smith, główni bohaterowie powieści, mogą okazać się świetnymi towarzyszami wakacyjnego wypoczynku!
___
korekta tekstu: Anna Fathi
Wydawnicze szczegóły książki:
| autor: JONATHAN SANTLOFER
| przekład: PAWEŁ WIECZOREK
| tytuł: ZAGINIONY VAN GOGH
| premiera: 24.06.2024
| wydawnictwo: LETRA
| gatunek: LITERATURA PIĘKNA
______
*Artykuł powstał w ramach współpracy z wydawnictwem. [REKLAMA]
Podziel się wpisem ze znajomymi!
O AUTORCE: