Słuchaj PODCASTU:
Otwórz w: SPOTIFY | PODCAST GO | YOUTUBE
Zmobilizowano setki urzędników: logistyków zajmujących się transportem dzieci autokarami, pociągami, samolotami cywilnymi i wojskowymi, specjalistów od gromadzenia funduszy i zaopatrzeniowców. Powołano osobny wydział odpowiedzialny za rozmieszczenie nowych pensjonariuszy w ośrodkach. Od początku inwazji uprowadzono szesnaście tysięcy dzieci. […] Liczy, że Lwowa-Biełowa, komisarz do spraw dziecka, jak najszybciej przyjmie do placówek dwieście tysięcy nowych obywateli Federacji Rosyjskiej. | „Symfonia potworów” Marc Levy
Okrutny, nieludzki, najbardziej podły plan na to, by naród ukraiński zniknął ze świata, by wszystko co wiąże się z ukraińskością zostało wymazane z umysłu tych, którzy są przyszłością tego państwa – z dzieci. Jako matka, nie jestem w stanie wyobrazić sobie, przez co muszą przechodzić rodziny, które kiedyś dowiadują się, że dziecko – podobnie jak jego koledzy i koleżanki z klasy – nigdy nie wróci do domu, bo zostało uprowadzone. Od teraz będzie miało, nowy dom, nowych rodziców, nowe imię i obywatelstwo. A wszystko w imię idei, by z małych Ukraińców zrobić wielkich Rosjan.
Pewnego dnia taki los spotyka dziewięcioletniego Wałyka. Pomimo młodego wieku to piekielnie inteligentny, bystry i niesamowicie odważny chłopiec. Czytelnik dowiaduje się o tym już w pierwszym rozdziale książki, gdy bohater udaremnia porwanie uczniów szkoły, do której uczęszcza.
Dwa autokary, które miały zabrać około stu dzieci i wywieźć je w nieznanym kierunku, wezmą tylko dwóch chłopców. Wałentyna i jednego z jego kolegów, który pechowo akurat był w toalecie.
O porwaniu brata pierwsza dowiaduje się jego starsza siostra – Lila. Nastolatka, która właśnie wchodzi w ten etap życia, gdy pojawia się „przyjaźń zabarwiona miłością”. Z uwagi na okoliczności musiała zbyt wcześnie dorosnąć. W domu poświęcała bratu sporo czasu, bo mama – naczelna pielęgniarka – większość dnia, a czasami całą noc spędzała w pracy. Lila ma dość nietypowy dar – potrafi z wyprzedzeniem wyczuwać nieszczęście. Jej obawy co do losu brata, bardzo szybko się potwierdzają i już wie, że zrobi wszystko by go odzyskać. Dzięki własnemu sprytowi poznaje więcej szczegółów na temat uprowadzenia Wałyka, a niewiarygodna odwaga popycha ją do realizacji przebiegłego, choć jednocześnie bardzo niebezpiecznego planu.
Weronika – mama chłopca – o zniknięciu syna, dowiaduje się na końcu. Dlaczego matki tak mają, że uderzające w nie potworne wieści tym mocniej bolą, im dłuższy był czas pozostawania w niewiedzy, choć w tym przypadku, gdyby bohaterka dowiedziała się wcześniej, nic nie mogłaby zrobić, naprawdę nic… Sama przeciwko potężnej machinie agresora, dysponującego zastępami ludzi, budżetem i przede wszystkim okrutnym planem wobec jej synka. Jednak Weronika jest matką i nawet przez myśl jej nie przechodzi poddanie się i pogodzenie z sytuacją. Odważnie planuje kolejny krok i realizuje go z pełną premedytacją, przy okazji drwiąc z całego okupacyjnego systemu.
Akcja powieści głównie rozgrywa się na okupowanych przez Rosję terenach. Rodzina Chodowów mieszka w miejscowości Rykowe, tam też znajdują się szkoły, do których chodzą dzieci oraz szpital, gdzie pracuje Weronika. Pomimo sytuacji, w jakiej znalazła się ta część Ukrainy, mieszkańcy starają się jakoś funkcjonować – stoją w kolejkach po paczki z żywnością i środkami czystości, rozmawiają ze sobą, zachowując pozorną normalność, w razie potrzeby starają się sobie pomagać. Jednak podskórnie wyczuwa się ten wszechobecny strach, niepewność jutra oraz paraliżującą obawę o dzieci. Przedstawiony w książce obraz zniszczeń (zbombardowane domy, ulice, zdewastowane miejsca publiczne) daje czytelnikowi realne wyobrażenie okupowanego miejsca. Niewiarygodne, z czym ludzie muszą się zmagać, na co każdego dnia patrzą, idąc i wracając z pracy, ze szkoły, ze sklepu, ze spaceru. Wzmianki o okrucieństwach, których potrafią dopuszczać się okupanci, są wstrząsające, zwłaszcza w kontekście zdarzeń, które miały miejsce naprawdę i co Autor jasno podkreśla.
„Symfonia potworów” to opowieść o wielkiej odwadze. O odwadze kilkuletniego chłopca, który znalazł się w zupełnie obcym środowisku. Wśród nieprzychylnych mu osób, którym zależało tylko na indoktrynacji i wpojeniu mu nowego, rosyjskiego „ja”. Wałyka interesuje tylko powrót do domu, podporządkowuje tej myśli wszystko, a jest dzieckiem bardzo inteligentnym i niczego nie robi bez konkretnej przyczyny.
Zarówno w grze w szachy, jak i w grze na pianinie Wałyk osiągnął przedwczesną dojrzałość, podobnie w matematyce, ale najbardziej przedwcześnie dojrzała w nim intuicja – nadzwyczajna zdolność odgadywania, co ludzie mają w głowie.
Jego siostra porywa się na coś totalnie skrajnego. Dorosły pomyślałby, że to, co robi Lila można nazwać czystą głupotą. Jednak bohaterka uparcie brnie przez ten swój wymyślony plan, a jaskrawo pulsująca myśl o możliwości odzyskania brata dodaje jej gigantycznej odwagi.
Autor doskonale przedstawił całą wyjątkowość relacji między matką, synem i córką. Siła miłości rodzicielskie i samej więzi między rodzeństwem potrafi być naprawdę potężna, a gdy dorzucić do tego ogromne poczucie przynależności oraz lojalność – otrzymamy ładunek o niezwykłej sile rażenia. Marc Levy przez pryzmat swojej książki zwraca uwagę na potworny mechanizm, który bez większych przeszkód staje się standardem w Ukrainie. Potwory mają plan i bez skrupułów go realizują, wszak są im obce takie uczucia jak wrażliwość czy empatia. Liczy się władza, tu już nie chodzi o podbijanie jakiegoś kraju, lecz o jego całkowite unicestwienie, zapomnienie, że kiedykolwiek istniał, wymazanie jego nazwy z umysłów i wspomnień młodego pokolenia. Już na pierwszej stronie książki, Autor wyraźnie zaznacza, że książka oparta jest na faktach. Między wierszami, wybrzmiewają druzgocące opisy całego planu pozbycia się narodu ukraińskiego, przedstawiane z niezwykłą precyzją i poparte konkretami. Mogę się założyć, że nie są dalekie od prawdy, a może nawet tylko ją opisują. Te fragmenty pokazują nie tylko potworność wojny, ale przede wszystkim zaawansowane i przerażające zbrodnicze praktyki.
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina oraz Marii Lwowej-Biełowej, komisarz do spraw praw dziecka, za zbrodnicze „nielegalne deportacje” ukraińskich dzieci.
I na koniec pewna refleksja, co trzeba w sobie mieć i jakim być człowiekiem, by traktować w taki sposób dzieci? Jak bardzo trzeba być okrutnym i nieludzkim, by je tak uprzedmiotowić. Traktować jak rzecz, którą można bez skrupułów przestawić w inne, zupełnie obce miejsce, pozbawić tożsamości i chcieć kształtować według własnego planu.
Setkami były wyganiane z podziemi Mariupola, z domów dziecka i szkół w obwodach separatystycznych, z piwnic zbombardowanych budynków albo po prostu z ulic. […] Rosjanie wmawiają im, że rodzice je porzucili, że już ich nie chcą. Wykorzystują te dzieci, żeby propagować swoją ideologię. Handlują nimi, płacą rodzinom, które je przyjmują, i nic ich nie obchodzi, czy ci ludzie nadają się na opiekunów. […] Jeśli ocalisz jedno dziecko, to jakbyś ocalił całą ludzkość.
Przeczytajcie „Symfonię potworów”, powiedzcie o książce rodzinie, znajomym, przyjaciołom. Niech jak najwięcej ludzi pozna okrucieństwo wojny i to, z czym musi mierzyć się Ukraina. To wszystko dzieje się teraz, tuż za naszą wschodnią granicą!
Wydawnicze szczegóły książki:
| autor: MARC LEVY
| przekład: BOŻENA SĘK
| tytuł: SYMFONIA POTWORÓW
| wydawnictwo: SONIA DRAGA
| gatunek: LITERATURA PIĘKNA
______
*Artykuł powstał w ramach współpracy z wydawnictwem. [REKLAMA]
Podziel się wpisem ze znajomymi!
O AUTORCE: