Nienawidzę tego człowieka. Przez wiele lat miałam z tego powodu koszmary. Nie będzie przesadą, gdy powiem, że zrujnował mi życie, a gdyby to zależało od niego, w ogóle bym tego życia nie miała. | „Skazany” Freida McFadden
Brooke Sullivan po tragicznej śmierci rodziców wraca w rodzinne strony. Wraz z dziesięcioletnim synem postanawia zamieszkać w odziedziczonym domu. Pozornie takie rozwiązanie to same plusy: brak czynszu, szkoła Josha wolna od dręczących go dzieciaków, dużo domowej przestrzeni. Jednak ta sytuacja ma jeden zasadniczy i mocno uwierający minus – miejsce nowej pracy Brooke. Jako dyplomowana pielęgniarka została zatrudniona w męskim zakładzie karnym o zaostrzonym rygorze. Tylko z tego miejsca otrzymała pozytywny odzew na złożone podanie o pracę. Jednak kluczowe w tych okolicznościach jest to, że w owym więzieniu przebywa skazany na dożywocie były chłopak bohaterki. Mężczyzna, który dekadę temu próbował ją zabić…
Przez długi czas czułam w stosunku do tego mężczyzny tylko jedną emocję. Nienawiść. Nienawidziłam go za to, co próbował mi zrobić. Nienawidziłam go za to, co zrobił moim przyjaciołom. Nienawidziłam go za to, że mnie zapłodnił i zostawił samą z konsekwencjami. Nienawidziłam go za to, że nie miał jaj przyznać się do tego, co zrobił, przez co musiałam stanąć przed sądem podczas wyczerpującego procesu i na nowo przeżywać każdą chwilę tamtej nocy.
Co tak naprawdę wydarzyło się tamtej nocy? Fabuła książki przeplata teraźniejszość z przeszłością, a konkretnie z wydarzeniami z pewnej tragicznej w skutkach imprezy. Brooke do tej pory zmaga się z traumą, która głęboko zakorzeniła się w jej świadomości i nie pozwala w pełni cieszyć się życiem, rozkoszować kolorami codzienności czy wchodzić w bliskie relacje z innymi. Bohaterka nie widziała twarzy oprawcy, a swoje zeznania oparła głównie na własnych zmysłach i intuicji oraz na opowieściach Tima – najlepszego przyjaciela, który również był świadkiem wydarzeń i zeznawał przeciwko Shane’owi Nelsonowi.
Czytałam „Skazanego” i czułam się, jakbym oglądała film. Naprawdę! Ta opowieść jest tak napisana i skonstruowana, że w mojej głowie bezwiednie wyświetlały się kolejne kadry. W jednym momencie widziałam imprezujących nastolatków, by za chwilę poczuć grozę szalejącej za oknami burzy i nieprzeniknionej ciemności, a moment później usłyszeć kroki skradającego się mordercy. Następnie płynnie przechodziłam do teraźniejszości i wydarzeń z życia Brooke. Cały czas czułam gdzieś z tyłu głowy niepokój. Nie mogłam się zdecydować, czy prawdziwy morderca to ten, który został skazany, czy może to była tragiczna pomyłka i zabójca wciąż przebywa na wolności. Gdybym nie trzymała w rękach książki, chyba zaczęłabym obgryzać paznokcie z tego zdenerwowania, choć nigdy tego nie robiłam…
„Skazany” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Freidy McFadden i bez wahania mogę ją określić jako mistrzynię manipulacji. Szala winy przechylała się w stronę to jednego, to drugiego podejrzanego, mocno zaburzając mój osąd wydarzeń i rozmazując obraz sprawcy. Z każdą przeczytaną stroną dowiadywałam się więcej o bohaterach, poznawałam okoliczności wydarzeń z przeszłości i konfrontowałam je z sytuacjami, w których Brooke znalazła się teraz. Przyznaję, walka o tytuł tego prawdziwego mordercy była niezwykle wyrównana. Szalenie podobało mi się to, że Autorka maksymalnie zaangażowała mnie w osąd kluczowych dla fabuły sytuacji i w tropienie prawdy. Oceniałam, parzyłam na fakty z różnych perspektyw, wyciągałam wnioski. Oczywiście, niejednokrotnie moja teoria okazywała się dziurawa niczym szwajcarski ser, a po przeczytaniu kolejnego rozdziału zostawała ze smakiem zjedzona przez wyposzczoną mysz. Znów zostawałam z niczym, w jeszcze mocniej skomplikowanej codzienności bohaterów.
Wydawać by się mogło, że bohaterka już dawno uporządkowała przeszłość. W świetle prawa wraz z zakończeniem procesu i skazaniem Shane’a sprawa została rozwiązana i zakończona. Niestety jedna mała wątpliwość rodzi kolejną, a potem następną i tak efektem kuli śnieżnej nabierają one coraz większych rozmiarów. Dodatkowo napędzane spiralą emocji nie dają się ani uciszyć, ani z powrotem zamknąć głęboko na dnie świadomości. Sullivan, jako osoba z ewidentnie nieprzepracowaną traumą, czasami nie działała racjonalnie, a jej zachowanie w pewnych momentach zwyczajnie mnie irytowało. Momentami miałam wręcz ochotę nią potrząsnąć i krzyknąć: Jak możesz tego nie widzieć! Nie zmienia to jednak faktu, że poznanie prawdziwego przebiegu wydarzeń tej feralnej nocy było dla mnie bardzo zaskakującym i satysfakcjonującym zaskoczeniem. Niemniej jednak epilog wydał mi się totalnie wyssany z palca i niezgodny z obrazem, który ukształtował się w mojej głowie w trakcie czytania książki. Totalnie nie kupuję wydarzeń, które zostały w nim przedstawione, choć jestem w stanie zrozumieć, czemu miały służyć i jaki nieść ze sobą przekaz.
Jednak nawet te kilka ostatnich stron nie zmienia faktu, że z przyjemnością sięgnę po poprzednie książki Autorki. Przeczytajcie „Skazanego”, zwłaszcza gdy lubujecie się w gęstym klimacie mrocznych wątpliwości i w finale, którego nie sposób przewidzieć.
___
korekta tekstu: Anna Fathi
Wydawnicze szczegóły książki:
| autorka: FREIDA McFADDEN
| przekład: ELŻBIETA PAWLIK
| tytuł: SKAZANY
| premiera: 05.06.2024
| wydawnictwo: CZWARTA STRONA
| liczba stron: 376
| gatunek: THRILLER/KRYMINAŁ
______
*Artykuł powstał w ramach współpracy z wydawnictwem. [REKLAMA]
Podziel się wpisem ze znajomymi!
O AUTORCE: