Recenzja: „Przygody Alicji w Krainie Czarów" Lewis Carroll

Gdybym miała wskazać tę jedną bajkę, którą wspominam z ogromnym sentymentem, byłyby to „Przygody Alicji w Krainie Czarów”. Na potwierdzenie tych słów dodam, iż właśnie tak ma na imię moja córka.

Jestem absolutnie przekonana, że „Przygody Alicji w Krainie Czarów” to bajka o niesamowitym i magicznym przekazie. Jej moc zmienia się i nabiera innego, głębszego znaczenia wraz z jej czytaniem na kolejnych etapach życia. Inaczej odbierze treść dziecko, inaczej nastolatek, a jeszcze inaczej starsza młodzież oraz dorośli.
Pewnego, przeciętnego, dnia Alicja wpada do króliczej nory i tym sposobem wkroczyła do zupełnie innego, przypominającego sen świata czarów. W nowej rzeczywistości nic nie jest normalne! Po zjedzeniu ciastka i wypiciu tajemniczego napoju, dziewczynka raz rośnie raz maleje. Po drodze spotyka ogromną ilość dziwnych, nietypowych istot. Oczywiście, próbuje wrócić do domu, ale sprawa wydaje się nadzwyczaj skomplikowana i trudna…

Absurd całej opowieści jest tak fenomenalny, że trudno nie uśmiechnąć się pod nosem, w niektórych sytuacjach. Przygody Alicji, w innych momentach rozbawią dzieci, a w innych dorosłych, którzy interpretują wydarzenia w dojrzały sposób. Z pewnością, zauważą niesamowitą wieloznaczność postaci oraz bezbłędnie odczytają czające się w opowieści dwuznaczności, niemożliwe do odgadnięcia przez najmłodszych. To jedna z tych wyjątkowych propozycji, które pozwalają się przenieść w świat wyobraźni i marzeń, odkryć moc czarów i przede wszystkim spojrzeć na sen z zupełnie innej perspektywy.

To jedna z tych książek, które można czytać dziesiątki razy i zawsze zostać oczarowanym. Jestem pewna, że wielu oglądało Alicję w telewizji, a może nawet w kinie. Jednak gorąco namawiam do przeczytania tej czarodziejskiej publikacji. Tu wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach. Wszystko, co wydaje się oczywiste burzy irracjonalność a to co nielogiczne w odpowiednim czasie nabiera głębokiego sensu.