Każdy las ma sekret. Ten potrafi zabijać.
| „Po zmroku” Bartosz Szczygielski

„ Po zmroku ” Bartosz Szczygielski | BLOG LITERACKI

Wszyscy mieszkańcy mazurskich Psich Dołów wiedzieli, że pod żadnym pozorem nie wolno wchodzić do lasu po zmroku. Ich dzieci od urodzenia słyszały tę przestrogę, a śmiałkowie, którzy zignorowali ostrzeżenie, gorzko tego żałowali. Niestety, nieświadomi zagrożenia turyści również padali ofiarami lasu, czego przykładem jest historia Michała, przytoczona na pierwszych stronach książki.

To miał być czas tylko dla niego. Specjalnie wybrała dla Michała miejsce oddalone od jakiejkolwiek cywilizacji i – jak widać – zasięgu sieci komórkowej. Miał się porządnie zresetować. Oderwać od pracy, komputerów i wszystkiego, co wyniszczało go na co dzień.

No to się chłopak zresetował… na amen. Na kolejnych stronach powieści zaczynałam uważnie przyglądać się głównej bohaterce, czyli Kasandrze Lit. Nawiasem mówiąc, dziennikarka zdobyła moją sympatię już za samo imię (dawno temu czytałam książkę, w której jedna z głównych postaci tak właśnie się nazywała), a to, jak kobieta podchodziła do swojej trenerki i tematu dbania o formę, sprawiło, że skala mojej życzliwości urosła o kilka kolejnych oczek. Pomyślałam, że to niezły początek, skoro już po lekturze kilku stron doszłam do wniosku, że z Kasandrą mogłybyśmy się polubić.

Lit pracuje w jednym z największych portali informacyjnych i właśnie otrzymała polecenie napisania artykułu o pewnym pensjonacie zlokalizowanym w sercu mazurskich lasów. Oprócz przygotowania tekstu dziennikarka ma trochę się rozejrzeć i wybadać teren, bo za kilka tygodni w Uroczysku odbędzie się zaplanowany firmowy wyjazd integracyjny, w którym ma uczestniczyć spora grupa pracowników redakcji. Kasandra dociera na miejsce z fotoreporterką, Moniką Wawrzyniak. Jednak bohaterka od początku czuje, że z pensjonatem jest coś nie tak. Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy następnego dnia znika Monika, a właściciel twierdzi, że przecież przyjechała wczoraj sama…

Może Lit inaczej widziałaby całą sytuację, gdyby nie była prześladowana przez stalkera. Wyobraźcie sobie, że jakiś obcy osobnik od dłuższego czasu wysyła jej SMS-y lub przesyłki – i jedną z nich zostawił w Uroczysku. Pomimo prywatności obsesyjnie chronionej przez kobietę, na przykład częstych zmian numeru telefonu, on prędzej czy później ją namierza. Zawsze przychodzi taki moment, że bohaterka gdzieś popełnia błąd, a uśpiona czujność zawodzi. Widziałam wyraźnie, jak ta sytuacja ją wykańcza, niszczy, zniechęca do wszystkiego, pogłębia samotność. Jak to możliwe, że on zawsze ją znajduje? Oczywiście sprawa została zgłoszona na policję, ale dopóki nie ma tu bezpośrednich gróźb, typowego nękania lub innych czynów kwalifikujących się pod jakiś paragraf, to służby nic nie mogą zrobić. Cała sytuacja bardzo odbija się na relacjach społecznych dziennikarki, bo kobieta z zasady już nie ufa ludziom, a gnieżdżąca się w jej umyśle psychoza i ciągła obawa, że stalkerem może być każdy, nie pozwalają normalnie żyć. Nie pomagają również chłodne relacje z matką, do której w normalnych okolicznościach mogłaby się zwrócić. Tymczasem o swoich obawach zdecydowała się opowiedzieć tylko jednej osobie – przyjaciółce Ewie.

Wracając jednak do pobytu bohaterki na Mazurach. Kasandra od początku czuła, że to miejsce wywołuje u niej traumatyczne wspomnienia, a zaginięcie towarzyszki podróży jeszcze bardziej pogrąża ją w złych myślach. ALE! Dziennikarka nie jest jedną z tych, które podkulają ogon, uciekają i zamykają mieszkanie na milion zamków. Ona chce wiedzieć, co tutaj jest grane, udowodnić samej sobie, że nie zwariowała. Lepszej okazji nie będzie! Postanawia zmierzyć się nie tylko ze złem, czającym się w mroku lasu, ale również z własnymi demonami. A z pomocą przychodzi jej wspomniana wcześniej Ewa.

Po zmroku to książka utrzymana w klimacie poprzednich publikacji Bartosza Szczygielskiego. Znam wszystkie tytuły Autora, więc nie myślcie, że to są jakieś puste słowa. Próżno w nich szukać policjantów, komisarzy, czy innych prokuratorów, którzy przejmują kontrolę nad fabułą. Śledztwo prowadzą zwykli, uwikłani w pajęczynę zdarzeń ludzie. Owszem, w tle przewijają się jacyś panowie z komendy, ale nie oni są w powieści najistotniejsi. Zawsze jest jakaś zagadka, czający się między akapitami tekstu mrok oraz niepewność podszyta strachem, że za moment wydarzy się to coś i ja muszę poznać szczegóły. TERAZ!

Życie nadzieją zabijało powoli.

Na Mazurach byłam raz w życiu i to ponad dziesięć lat temu, ale bez problemu mogłam sobie wyobrazić ten złowieszczy las i czające się w nim zło, te nieustające szepty, albo wręcz przeciwnie – groźną ciszę. Mało tego! Odniosłam wrażenie, że ów las urósł do rangi samodzielnego, żyjącego własnym życiem bohatera. A dziwne istoty, które skrywają się w jego cieniu, można poczuć bardzo blisko, choć nie sposób żadnej zobaczyć. Kasandra musiała zmierzyć się z tym miejscem, z traumami, które były mocno związane z mazurskim krajobrazem. Nie dała wiary temu, że traci zmysły, że dopada ją obłęd, a chęć poznania prawdy stała się silniejsza niż wszystko inne. Przez ostatnie lata ciągle przed kimś uciekała – teraz ma szansę zakończyć ten wieloletni bieg.

Po zmroku to historia, w której nie znajdziecie brutalności czy soczystych opisów zbrodni. Tu napięcie budowane jest przez odpowiedni klimat – niepokój, który niczym gęsta mgła oblepia fabułę powieści. Na początku prawie niewidoczna, później coraz bardziej gęsta, zimna i lepka. Nietrudno w takich okolicznościach o strach, który zupełnie jak konary leśnych drzew wypełnia wszystkie wolne przestrzenie w wyobraźni czytelnika. Przed przeszłością nie ma ucieczki, bo jest zaklęta w bliznach na ciele i duszy, a w sprzyjających okolicznościach zawsze domaga się uwagi.

Zakończenie książki pozostawiło mnie z takim trochę niedosytem i pytaniem: DLACZEGO? Ale bardziej traktuję to jako przestrzeń do formułowania własnych wniosków, szukania motywacji i argumentacji zgodnej z moimi doświadczeniami oraz z rzeczywistością, w której funkcjonuję. Choć szczerze przyznam, że ja na miejscu pewnej postaci zachowałabym się zupełnie inaczej… ALE! Nic więcej nie napiszę, bo musiałabym wejść w spojlery, a tego wolałabym uniknąć. Czytajcie, słuchajcie i pod żadnym pozorem:

Nie wchodź do lasu po zmroku.

_
korekta tekstu: Anna Fathi

„ Po zmroku ” Bartosz Szczygielski | BLOG LITERACKI

 

Wydawnicze szczegóły książki:
| autor: BARTOSZ SZCZYGIELSKI
| tytuł: PO ZMROKU
| premiera: 09.04.2025
| wydawnictwo: CZWARTA STRONA
| liczba stron: 320
| gatunek: THRILLER/KRYMINAŁ

_
*Artykuł powstał w ramach współpracy z wydawnictwem. [REKLAMA]

Chcesz coś dodać? Pisz śmiało!

Podziel się wpisem ze znajomymi!

BLOG LITERACKI mamao.pl | O mnie

O MNIE

Z wykształcenia „pani od marketingu”, z pasji – promotorka literatury i czytelnictwa. Wrażliwa na historie, które czule opowiadają o ludziach i życiu, z wyjątkową słabością do inteligentnych kryminalnych zagadek. Stale poszukująca nowych tytułów, które zawróciłyby jej w głowie. Jeszcze się nie zdarzyło, by żałowała nocy zarwanej dla dobrej książki.

Każdy las ma sekret. Ten potrafi zabijać.
| „Po zmroku” Bartosz Szczygielski

„ Po zmroku ” Bartosz Szczygielski | BLOG LITERACKI

Wszyscy mieszkańcy mazurskich Psich Dołów wiedzieli, że pod żadnym pozorem nie wolno wchodzić do lasu po zmroku. Ich dzieci od urodzenia słyszały tę przestrogę, a śmiałkowie, którzy zignorowali ostrzeżenie, gorzko tego żałowali. Niestety, nieświadomi zagrożenia turyści również padali ofiarami lasu, czego przykładem jest historia Michała, przytoczona na pierwszych stronach książki.

To miał być czas tylko dla niego. Specjalnie wybrała dla Michała miejsce oddalone od jakiejkolwiek cywilizacji i – jak widać – zasięgu sieci komórkowej. Miał się porządnie zresetować. Oderwać od pracy, komputerów i wszystkiego, co wyniszczało go na co dzień.

No to się chłopak zresetował… na amen. Na kolejnych stronach powieści zaczynałam uważnie przyglądać się głównej bohaterce, czyli Kasandrze Lit. Nawiasem mówiąc, dziennikarka zdobyła moją sympatię już za samo imię (dawno temu czytałam książkę, w której jedna z głównych postaci tak właśnie się nazywała), a to, jak kobieta podchodziła do swojej trenerki i tematu dbania o formę, sprawiło, że skala mojej życzliwości urosła o kilka kolejnych oczek. Pomyślałam, że to niezły początek, skoro już po lekturze kilku stron doszłam do wniosku, że z Kasandrą mogłybyśmy się polubić.

Lit pracuje w jednym z największych portali informacyjnych i właśnie otrzymała polecenie napisania artykułu o pewnym pensjonacie zlokalizowanym w sercu mazurskich lasów. Oprócz przygotowania tekstu dziennikarka ma trochę się rozejrzeć i wybadać teren, bo za kilka tygodni w Uroczysku odbędzie się zaplanowany firmowy wyjazd integracyjny, w którym ma uczestniczyć spora grupa pracowników redakcji. Kasandra dociera na miejsce z fotoreporterką, Moniką Wawrzyniak. Jednak bohaterka od początku czuje, że z pensjonatem jest coś nie tak. Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy następnego dnia znika Monika, a właściciel twierdzi, że przecież przyjechała wczoraj sama…

Może Lit inaczej widziałaby całą sytuację, gdyby nie była prześladowana przez stalkera. Wyobraźcie sobie, że jakiś obcy osobnik od dłuższego czasu wysyła jej SMS-y lub przesyłki – i jedną z nich zostawił w Uroczysku. Pomimo prywatności obsesyjnie chronionej przez kobietę, na przykład częstych zmian numeru telefonu, on prędzej czy później ją namierza. Zawsze przychodzi taki moment, że bohaterka gdzieś popełnia błąd, a uśpiona czujność zawodzi. Widziałam wyraźnie, jak ta sytuacja ją wykańcza, niszczy, zniechęca do wszystkiego, pogłębia samotność. Jak to możliwe, że on zawsze ją znajduje? Oczywiście sprawa została zgłoszona na policję, ale dopóki nie ma tu bezpośrednich gróźb, typowego nękania lub innych czynów kwalifikujących się pod jakiś paragraf, to służby nic nie mogą zrobić. Cała sytuacja bardzo odbija się na relacjach społecznych dziennikarki, bo kobieta z zasady już nie ufa ludziom, a gnieżdżąca się w jej umyśle psychoza i ciągła obawa, że stalkerem może być każdy, nie pozwalają normalnie żyć. Nie pomagają również chłodne relacje z matką, do której w normalnych okolicznościach mogłaby się zwrócić. Tymczasem o swoich obawach zdecydowała się opowiedzieć tylko jednej osobie – przyjaciółce Ewie.

Wracając jednak do pobytu bohaterki na Mazurach. Kasandra od początku czuła, że to miejsce wywołuje u niej traumatyczne wspomnienia, a zaginięcie towarzyszki podróży jeszcze bardziej pogrąża ją w złych myślach. ALE! Dziennikarka nie jest jedną z tych, które podkulają ogon, uciekają i zamykają mieszkanie na milion zamków. Ona chce wiedzieć, co tutaj jest grane, udowodnić samej sobie, że nie zwariowała. Lepszej okazji nie będzie! Postanawia zmierzyć się nie tylko ze złem, czającym się w mroku lasu, ale również z własnymi demonami. A z pomocą przychodzi jej wspomniana wcześniej Ewa.

Po zmroku to książka utrzymana w klimacie poprzednich publikacji Bartosza Szczygielskiego. Znam wszystkie tytuły Autora, więc nie myślcie, że to są jakieś puste słowa. Próżno w nich szukać policjantów, komisarzy, czy innych prokuratorów, którzy przejmują kontrolę nad fabułą. Śledztwo prowadzą zwykli, uwikłani w pajęczynę zdarzeń ludzie. Owszem, w tle przewijają się jacyś panowie z komendy, ale nie oni są w powieści najistotniejsi. Zawsze jest jakaś zagadka, czający się między akapitami tekstu mrok oraz niepewność podszyta strachem, że za moment wydarzy się to coś i ja muszę poznać szczegóły. TERAZ!

Życie nadzieją zabijało powoli.

Na Mazurach byłam raz w życiu i to ponad dziesięć lat temu, ale bez problemu mogłam sobie wyobrazić ten złowieszczy las i czające się w nim zło, te nieustające szepty, albo wręcz przeciwnie – groźną ciszę. Mało tego! Odniosłam wrażenie, że ów las urósł do rangi samodzielnego, żyjącego własnym życiem bohatera. A dziwne istoty, które skrywają się w jego cieniu, można poczuć bardzo blisko, choć nie sposób żadnej zobaczyć. Kasandra musiała zmierzyć się z tym miejscem, z traumami, które były mocno związane z mazurskim krajobrazem. Nie dała wiary temu, że traci zmysły, że dopada ją obłęd, a chęć poznania prawdy stała się silniejsza niż wszystko inne. Przez ostatnie lata ciągle przed kimś uciekała – teraz ma szansę zakończyć ten wieloletni bieg.

Po zmroku to historia, w której nie znajdziecie brutalności czy soczystych opisów zbrodni. Tu napięcie budowane jest przez odpowiedni klimat – niepokój, który niczym gęsta mgła oblepia fabułę powieści. Na początku prawie niewidoczna, później coraz bardziej gęsta, zimna i lepka. Nietrudno w takich okolicznościach o strach, który zupełnie jak konary leśnych drzew wypełnia wszystkie wolne przestrzenie w wyobraźni czytelnika. Przed przeszłością nie ma ucieczki, bo jest zaklęta w bliznach na ciele i duszy, a w sprzyjających okolicznościach zawsze domaga się uwagi.

Zakończenie książki pozostawiło mnie z takim trochę niedosytem i pytaniem: DLACZEGO? Ale bardziej traktuję to jako przestrzeń do formułowania własnych wniosków, szukania motywacji i argumentacji zgodnej z moimi doświadczeniami oraz z rzeczywistością, w której funkcjonuję. Choć szczerze przyznam, że ja na miejscu pewnej postaci zachowałabym się zupełnie inaczej… ALE! Nic więcej nie napiszę, bo musiałabym wejść w spojlery, a tego wolałabym uniknąć. Czytajcie, słuchajcie i pod żadnym pozorem:

Nie wchodź do lasu po zmroku.

_
korekta tekstu: Anna Fathi

„ Po zmroku ” Bartosz Szczygielski | BLOG LITERACKI

 

Wydawnicze szczegóły książki:
| autor: BARTOSZ SZCZYGIELSKI
| tytuł: PO ZMROKU
| premiera: 09.04.2025
| wydawnictwo: CZWARTA STRONA
| liczba stron: 320
| gatunek: THRILLER/KRYMINAŁ

_
*Artykuł powstał w ramach współpracy z wydawnictwem. [REKLAMA]

Chcesz coś dodać? Pisz śmiało!

Podziel się wpisem ze znajomymi!

O MNIE

BLOG LITERACKI mamao.pl | O mnie

Z wykształcenia „pani od marketingu”, z pasji – promotorka literatury i czytelnictwa. Wrażliwa na historie, które czule opowiadają o ludziach i życiu, z wyjątkową słabością do inteligentnych kryminalnych zagadek. Stale poszukująca nowych tytułów, które zawróciłyby jej w głowie. Jeszcze się nie zdarzyło, by żałowała nocy zarwanej dla dobrej książki.

PODCASTY