UWAGA SPOJLERY! Poniższy tekst zawiera spojlery – informacje ujawniające istotne fakty na temat głównej bohaterki.
– Jeżeli chcesz, żeby dziecko coś przeczytało… powiedz mu, że to zakazane – mrukną pod nosem.
[…]
– A jeśli chcesz, żeby dorosły coś kupił, maksymalnie obniż cenę… – wymamrotał.
| „O dziewczynce, która wpadła w baśń” Ben Miller
Nikt by się nie zdziwił, gdyby osoba, która ratuje tak kultowe postacie jak Śpiąca Królewna czy Jaś i Małgosia mocno wyróżniała się wśród rówieśników. Mogłaby mieć magiczne moce, jakieś nadzwyczajne umiejętności, lub ponadprzeciętną inteligencję. Jednak nasza bohaterka nie ma żadnej z tych cech! Jest przeciętną, zwyczajną dziewięciolatką.
Lana mieszka wspólnie z rodzicami oraz z dwunastoletnim bratem w wiosce Little Hilcot. Od jakiegoś czasu doskwiera dziewczynce nuda i brak wspólnych zabaw z Harrisonem. Teraz chłopiec jest uczniem gimnazjum i jego uwaga skupia się na nauce, a nie jak to wcześniej bywało, na zabawach z siostrą i ciągłym wymyślaniu przeróżnych, magicznych światów.
Dziewczynka wspólnie z mamą wybrała się na zakupy do nowo otwartego supermarketu. Lana spotkała tam niezbyt sympatycznego staruszka, który w zależności od sytuacji jest kasjerem, magazynierem, a nawet ochroniarzem. Trochę to podejrzane, ale nie takie sytuacje zna się z supermarketów… Bohaterka poszła do sklepu z zamiarem zakupu fajnej książki i od razu żwawo ruszyła na poszukiwanie regałów z opowieściami. W jednej z alejek znów trafiła na ekscentrycznego staruszka. Tym razem, na jednej z półek starał się ukryć pięknie wyglądającą i tym samym bardzo intrygującą księgę. Gdy starszy pan się oddalił i znikną za rogiem, Lana natychmiast ściągnęła książkę z zamiarem namówienia mamy na jej zakup. Finalnie, książka wylądowała w domu bohaterki i gdy przyszła odpowiednia pora, wspólnie wybrały baśń do poczytania przed snem – Śpiącą Królewnę. Dziewczynka z podekscytowaniem słuchała opowieści, ale gdy zapytała mamę o wrzeciono, ta urwała i stwierdziła że na dzisiaj koniec. Następnego ranka, Lana ciągle myślała o księżniczce, trzynastej wróżce, klątwie oraz wrzecionie. Nie mogła sama doczytać baśni, bo książki nigdzie nie było widać – mama musiała ją schować. Czyżby dalsze losy córki króla, były tak straszne, że nie nadawały się dla dziewięciolatki?
Szczęśliwie, następnego dnia tata dziewczynki postanowił natychmiast odwiedzić ten sam sklep, w którym była z mamą. Lana poszła z nim i kogo tam spotkała? Oczywiście dziwnego staruszka, który od razu zapytał czy nie chce zwrócić księgi baśni, bo jest zbyt straszna. Dziewczynka z zapałem zaprotestowała i opisała moment, w którym mama przestała czytać. Jednocześnie, wyrażając swoje niezadowolenie z faktu, że nie zna dalszego ciągu tej historii. Staruszek miał na to radę – zasugerował, by Lana spróbowała cytrynowych landrynek. Serio? Ona jest zawiedziona brakiem znajomości losów Śpiącej Królewny, a on proponuje jej landrynki? No nic. Lana poczłapała do wskazanej półki, która, nawiasem mówiąc, okazała się ogromna. Gdy znalazła odpowiedni pojemnik, nie tylko spróbowała pysznych słodyczy, ale wręcz w nich zanurkowała, a za sprawą ukrytego tam portalu wpadła do baśni. Początkowo nieco zdezorientowana otoczeniem, szybko domyśliła się, że trafiła do zamku zaklętej księżniczki, dokładnie w ten fragment, gdzie mama skończyła czytać opowieść. Z niemym zachwytem, z mieszanką niedowierzania i fascynacji poruszała się po pomieszczeniu, obserwując wszystkie, śpiące głębokim snem osoby. Urzeczona widokiem prawdziwego króla i królowej, ogromnego urodzinowego tortu dla ich córki, a nawet twardo śpiącej myszki na podłodze. Dziewczynka dotarła do wieży. Wytrwale wspinała się krętymi schodami wyżej i wyżej, aż do miejsca, gdzie leżała piękna Królewna, ale nie była sama! Tuż obok, przy wrzecionie siedziała trzynasta wróżka, czyli wiedźma we własnej osobie. Przerażona jej widokiem dziewięciolatka, natychmiast się wycofała i w niewiarygodnie szybkim tempie zbiegła na dół, by jeszcze szybciej znaleźć się w miejscu, które było portalem do supermarketu. Dostanie się do środka wymagało trochę wysiłku, ale to było nic w porównaniu ze strachem, jaki ogarniał ją na myśl o wiedźmie. Gdy bezpiecznie trafiła do sklepu, a zaraz potem w ramiona zaniepokojonego taty, nie mogła uwierzyć w przygodę, którą właśnie przeżyła. Z podekscytowaniem opowiedziała o wszystkim tacie, który i tak jej nie uwierzył, znał bowiem doskonale bujną wyobraźnię swojej córki. Ach, ci dorośli! Nie ma w nich za grosz zrozumienia i nawet nie udają, że jest inaczej.
Lana z utęsknieniem wyczekiwała wieczora, a konkretnie chwili kiedy mama przeczyta dalszą część baśni. Gdy nadszedł ten upragniony moment i bohaterka poznała następny fragment opowieści, już wiedziała, co musi zrobić. Odważnie zdecydowała, że jej zadaniem jest uratowanie Śpiącej Królewny, upewnienie się, że wiedźma nie szykuje kolejnego podstępu i nie przeszkodzi w zdjęciu klątwy.
Okazja do odwiedzenia sklepu nadarzyła się dość szybko, bo już następnego dnia dziewczynka udała się do supermarketu z Harrisonem. Opowiedziała bratu, gdzie wylądowała ostatnim razem, gdy była w sklepie z tatą i… Harrison jej nie uwierzył, choć w tej kwestii liczyła na zrozumienie z jego strony bardziej, niż ze strony rodziców. Nawet dziwny staruszek o wielu sklepowych wcieleniach nie wydał mu się podejrzany. Podczas gdy Lanie od początku wyglądał na szemranego typa, a najbardziej zirytował ją, gdy w obecności Harrisona zaprzeczył istnieniu portalu i wszystkiemu o czym opowiadała. Och, ci zakłamani dorośli! Gdy brat dziewczynki odszedł, staruszek skapitulował i wytłumaczył bohaterce, że każdy z pojemników ze słodyczami prowadzi do osobnej baśni, po czym wyją rozkład jazdy portali, przedstawiający dokładne dane, o której i gdzie prowadzą poszczególne słodkości. Bohaterka szybko zorientowała się, że by trafić do właściwego miejsca, musi przejść przez pojemnik z galaretkami w cukrze. Hmm… ciekawe, czy po drugiej stronie będzie równie słodko.
Tym razem znalazła się w lesie, i to w środku nocy, dobrze, że chociaż księżyc jej sprzyjał, świecąc jasno. Zdeterminowana, by pomóc Śpiącej Królewnie, uważnie nasłuchiwała otoczenia. Dotarła do niej rozmowa kilku osób, ale opowiadali jakieś nonsensy: jaki smok?, jakie ogry? Odważnie wyszła z cienia i zakomunikowała, że nie mają pojęcia o prawdzie tego miejsca. Po czym, opowiedziała przybyszom o klątwie, jaka ciąży nad zamkiem i jego mieszkańcach oraz dlaczego tak się stało. Książę natychmiast wysłał gołębia z wiadomością, by zweryfikować te informacje, ale niestety jednocześnie zdradził się, że najbardziej interesuje go królewski majątek, a nie fakt, że księżniczka została niesłusznie okryta klątwą. Oj niedobrze, niedobrze! – Pomyślała bohaterka. Gdy wiadomość zwrotna potwierdziła opowieść dziewczynki, książę podjął decyzję o wkroczeniu do zamku i niestety zginą pochłonięty przez ciernisty mur. Winą za taki obrót spraw, została obarczona Lana, więc dworzanie towarzyszący księciu, natychmiast rzucili się aby ją pojmać. Jednak spryt dziewczynki był w tej sytuacji o wiele bardziej pomocny niż uzbrojenie mężczyzn. Wskoczyła do portalu w ostatniej chwili, uwalniając się od przerażających konsekwencji śmierci księcia.
Gdy zobaczyła w sklepie Harrisona, wiedziała, że tylko on może jej pomóc. Musiała tylko przekonać brata, by choć spróbował wejść do wskazanego pojemnika ze słodyczami. Dziewczynka użyła wszelkich znanych jej metod perswazji: prosiła, błagała, groziła, przekonywała, obiecywała… aż uległ. A gdy wszedł do pojemnika z żelkami owocowymi, zrobiła wszystko, by wpadł w baśń. Zadowolona z wykonanego zadania i udowodnienia bratu, że od początku mówiła prawdę, teraz maksymalnie skupiała się na czekającym ich zadaniu – uratowania zaklętej księżniczki . Szybko okazało się, że w baśniowym świecie mają towarzystwo – znów jakiś książę i jego dwóch towarzyszy. Dzieci wytłumaczyły, że są tu za sprawą Śpiącej Królewny, Lana wskazała, gdzie dokładnie znajduje się zamek i ostrzegła księcia przed podejmowaniem pochopnej decyzji. Okazało się, że ci od dawna szukali tego zamku, ale był tak dobrze ukryty, że nikt nie potrafił go odnaleźć. Jakież było zdumienie dzieci, gdy książę bez większego trudu dostał się do środka, a mur cierni pokrył się pięknymi czerwonymi różami. Lana niezwłocznie podążyła za nim, by wskazać drogę wprost do miejsca, gdzie śpi córka króla. Po kilku nieudanych próbach obudzenia jej i nareszcie trafionym pocałunkiem w dłoń dwór ożył. Wszyscy cieszyli się przyjęciem urodzinowym księżniczki, łącznie z Laną i Harrisonem, którzy odegrali niemałą rolę w zdjęciu klątwy.
Dzieci bezpiecznie wróciły do supermarketu, a potem do domu. Lana była zbyt bystra, by uznać sztuczki wiedźmy za zakończone. Podświadomie czuła, że to jeszcze nie koniec jej ingerencji w baśniowy świat. Utwierdziła się w tym przekonaniu, gdy przyśniła jej się córka króla, wołająca o pomoc. Dziewczynka bez skrupułów obudziła brata, wykradła księgę z baśniami z pokoju rodziców i kazała Harrisonowi przeczytać ciąg dalszy baśni. Gdy dotarło do nich, że Jaś i Małgosia, czyli dzieci Śpiącej Królewny, właśnie zostały porwane przez okrutną wiedźmę, nie wahali się ani chwili. Lana musiała zapobiec kolejnej tragedii i je uratować! Obydwoje wymknęli się z domu, nie bez problemów dotarli do supermarketu i do właściwego portalu – tym razem były to miętówki w cukrze, mniam!
Rodzeństwo wylądowało w lodowatej wodzie. Szybko odnalazła ich księżniczka, niestety została zmieniona w łabędzia i nie mogła opuścić rzeki, a jej dzieci zostały porwane. Lana i Harrison skorzystali z pomocy ptaka, by dostać się na brzeg i czym prędzej ruszyli na pomoc najmłodszym. Gdy dotarli do chatki wiedźmy, zdezorientował ich wyraźny śmiech i radosny nastrój bawiących się tam Jasia i Małgosi. Nawet ja nabrałam się na tę sztuczkę! Tak, bo to była oczywiście sztuczka wiedźmy, by zwabić do siebie rodzeństwo i zamknąć w klatce. Prawdziwi Jaś i Małgosia już dawno zostali zamienieni w posągi, by na dłużej zachować świeżość. O zgrozo! Natomiast przerażone dzieci złapał nikt inny, jak staruszek z supermarketu. A jakże! Och marny byłby los wszystkich dzieci, gdyby nie tak bystre i świetnie rozumiejące się bez słów rodzeństwo, gdyby nie bujna wyobraźnia Lany i baśń, którą zaczęła opowiadać bratu, a której „niestety” nie znał jeszcze podły staruszek.
Jaka więc jest dziewczynka, która uratowała Śpiącą Królewnę oraz Jasia i Małgosię?
Z całą pewnością można powiedzieć, że nie dysponowała żadnymi nadprzyrodzonymi mocami, czy ponadprzeciętną inteligencją. Jej niewątpliwym atutem była ogromna odwaga, dzięki której nie wycofała się z baśni za pierwszym razem, gdy za sprawą ukrytego portalu wylądowała w nieznanej krainie. Nie przestraszyła się widoku, jaki zastała w pałacowych pomieszczeniach i śmiało ruszyła na poszukiwanie zaklętej księżniczki. Choć ogarnął ją strach na widok trzynastej wróżki i w ekspresowym tempie wróciła do współczesności, nie zawahała się ani przez chwilę, gdy postawiła sobie za cel obudzenie księżniczki oraz zdjęcie klątwy.
Kolejną, godną pozazdroszczenia cechą bohaterki jest determinacja i upór w dążeniu do szczęśliwego zakończenia baśni. Przecież mogła się wycofać zaraz po pierwszej porażce, gdy na jej oczach, próbujący uwolnić księżniczkę królewicz, został pochłonięty przez ciernisty mur. Nie zrobiła tego i może właśnie dzięki tej sytuacji uchroniła Śpiącą Królewnę przed życiem u boku mężczyzny, któremu zależało tylko na jej majątku. Lana nieświadomie sprowokowała go do wyjawienia prawdziwych intencji poślubienia córki króla. A ciernisty mur czuwał i słuchał uważnie wszystkiego, co działo się wokoło…
Dziewczynka, pomimo tego, że była zaledwie kilkulatką miała doskonałego nosa do obcych, a zwłaszcza staruszka, który zarządzał supermarketem. Od początku podejrzewała, że coś z nim jest nie tak. Bardzo szybko zorientowała się, że starszy pan wciela się w kilka osób i nie dała się zwieść jego przebraniom – choć tego podstępu nie domyślili się dorośli. Pewnie, gdyby Lana była o kilka lat starsza, potrafiłaby zdemaskować staruszka już przy pierwszym spotkaniu.
Pomimo niezrozumienia ze strony rodziców oraz brata, pomimo zawodu, jaki jej sprawili, nie dając wiary jej niezwykłym opowieściom, nie zwątpiła we własny cel, nie podporządkowała się wątpliwościom, które mimowolnie pojawiały się w jej głowie. A moment, w którym umknęła towarzyszom, pochłoniętego przez ciernisty mur, księcia uważam za jeden z najsprytniejszych w całej opowieści. No właśnie! To spryt i bystrość umysłu pozwoliły bohaterce i jej bratu przechytrzyć wiedźmę i jej kompana.
Zakończenie książki oraz finałowa potyczka dzieci ze złem tylko to potwierdzają. Nawiązując jeszcze do ostatniej sceny, muszę również podkreślić, iż ważną rolę w całej opowieści odgrywają także relacje między rodzeństwem. Lana i Harrison dowodzą, że zachowanie równowagi pomiędzy czasem na wspólną zabawę i eksplorowanie sfery wyobraźni oraz czasem poświęconym wyłącznie nauce i poważniejszym zajęciom jest bezcenną umiejętnością. Głównie ze względu na wzajemne zrozumienie oraz po to, by jak najdłużej zachować w sobie ten magiczny pierwiastek świata dziecięcej wyobraźni.
Książkę „O dziewczynce, która wpadła w baśń” polecam dzieciom w wieku 8–12 lat. Dzięki większej czcionce, mogą samodzielnie wkroczyć w świat Lany i Harrisona oraz poznać nieco uwspółcześnioną wersję klasycznych baśni. Opowieści, w której świat dobra ściera się ze złem, odwaga i upór są godne pozazdroszczenia, a odpowiednie relacje między rodzeństwem mają moc najpotężniejszej magii.
Wydawnicze szczegóły książki:
| autorka: BEN MILLER
| przekład: EWA ROSA
| tytuł: O DZIEWCZYNCE, KTÓRA WPADŁA W BAŚŃ
| wydawnictwo: WILGA
| premiera: 22.03.2023
| liczba stron: 288
| format: 130×200
| gatunek: LITERATURA DZIECIĘCA, WIEK: 8+
______
*Artykuł powstał w ramach współpracy z wydawnictwem. [REKLAMA]
Podziel się wpisem ze znajomymi!
O AUTORCE: