dobry.book PODCAST | Cykl „Rozmowy kontrolowane” | Odcinek 5: rozmowa z Ireną Małysą.
Posłuchaj:
W piątym odcinku cyklu podcastów „Rozmowy kontrolowane” moim gościem jest Irena Małysa.
Irena Małysa: Witam serdecznie wszystkich słuchaczy, z tej strony mówi Irena Małysa, autorka książek „W cieniu Babiej Góry” i „Więcej niż jedno życie”. Zapraszam Was do rozmowy.
Ireno, na początek pytanie, które nie daje mi spokoju od momentu przeczytania Twoich książek. Gdzie spotkałaś Baśkę Zajdę lub może inaczej, co cię zainspirowało do stworzenia tej postaci? Jak wyglądał cały proces tworzenia i formowania jej charakteru? Dlaczego właśnie Baśka? Nie Kaśka, Zośka czy Aśka tylko właśnie Baśka?
Irena Małysa: Postać Baśki Zajdy przyszła mi zupełnie naturalnie. Nie musiałam długo się zastanawiać, jaka ta Baśka ma być, ponieważ razu objawiła mi się w głowie razem ze swoimi przywarami i ze swoimi mocnymi stronami. Dlaczego Baśka? Barbara to moja siostra. Imię Basia towarzyszyło mi całe życie, mam taką lekkość w jego używaniu, więc dlatego nazwałam moją główną bohaterkę Baśka. Chciałam, żeby była mi bliska, tak jak moja siostra.
Jaka jest Barbara Zajda? Jest kobietą nieustępliwą – tak jak ja. Kiedy się czemuś oddaje, to całym sercem i do upadłego. To nasza cecha wspólna. Barbara Zajda nosi w sobie mroczną tajemnicę, brzemię. Ma przekonanie o sobie, że jest pechowa. Nie wierzy, że może stworzyć satysfakcjonujący związek, cały czas żyje w takim kompleksie, nie dostrzegając często tych swoich mocnych stron. To po części zlepek różnych kobiet, które znam. Troszeczkę moje alter ego. Baśkę Zajdę, spotykam codziennie w kolejkach w sklepie, w urzędach, w różnych miejscach.
Ciekawi mnie, czy okolice Zawoi i Babiej Góry są miejscami, które dobrze znasz, w których często bywasz? Pytam, ponieważ niezwykle wiarygodnie oddałaś ten górski klimat, wręcz chciałoby się tam pojechać i zobaczyć wszystko na własne oczy.
Irena Małysa: Mieszkam pod Babią Górą w Makowie Podhalańskim już od 19 lat. To są moje okolice, które znałam, które kocham. Miejsca moich spacerów, mojego wypoczynku. Tak naprawdę jestem zakochana w tym terenie i we folklorze. Zaraziły mnie troszeczkę tym moje dzieci, ponieważ moi synowie chodzili przez kilka lat na grupę „Polana Makowska”. Jako mama tam z nimi siedziałam. Czekałam podczas tych prób, woziłam ich na występy, śpiewałam razem z nimi przyśpiewki. Bardzo lubię rozmawiać z mieszkańcami, ze starszymi osobami, które mają zawsze na podorędziu jakąś ciekawą historię, legendę, opowieść, jak to było wiele lat temu, jak tu się żyło. Bardzo lubię górski klimat, nie tylko Zawoi, Babiej Góry, ale także inne nasze polskie góry. Chętnie jeżdżę na wycieczki, chętnie zanurzam się w tym lokalnym sosie i tam gdzie jestem staram się poznać jak najwięcej.
W swojej pierwszej książce pod tytułem „W cieniu Babiej Góry” pojawia się sporo góralskiej gwary. Powiedz, czy znasz osoby, które na co dzień się nią posługują? A może sama jej używasz? Czy ktoś pomagał Ci w tworzeniu poszczególnych fragmentów?
Irena Małysa: Gwarą mówiła starszyzna w rodzinie mojego męża. Niestety już nieżyjąca babcia Teresa i ciocia Zofia. Gwarą także mówi wiele starszych mieszkańców. Im głębiej zanurzamy się w wioski podbabiogórske, tym więcej gwary możemy usłyszeć. Wielu mieszkańców mówi gwarą tylko wśród swoich, w domu. Tak też jest zresztą na Śląsku i w różnych miejscach, gdzie byłam. Nawet młodzi w domu zrzucają ten swój płaszcz nowoczesności i wracają do swojej rodzinnej gadki. Pisząc gwarą starałam się unikać różnych błędów, ale myślę, że na pewno ich nie uniknęłam. Konsultowałam niektóre słowa z lokalnymi góralami. Natomiast ta gwara jest bardzo żywa, wiele osób tylko część słów powie gwarą. Gwara także jest pomieszana, ponieważ są tu też różni ludzie napływowi. Inaczej się mówi w Zawoi, inaczej się mówiło w Makowie, inaczej się mówi w Stryszawie, a inaczej się mówi już za Babią Górą w stronę Jabłonki. Gwara jest różna, u nas tak babcia gadała, także taką gwarę użyłam, jaką znam. Myślę, że to był ciekawy zabieg i przeróżnych miastowych zmusiłam do uważniejszego czytania, bo musieli bardziej się skupić nad odkryciem sensu tych zapisów, mimo że stosowałam oczywiście przypisy, no i też taki element właśnie egzotyczny to był, który dodatkowo zaciekawił tą pozycją.
O tak, zdecydowanie! Gwara bardzo podkreśla ten góralski klimat Twoich książek, jest takim niezwykle charakterystycznym elementem Twojej twórczości, naprawdę pozostaje w pamięci na długo, no i to jak wspomniałaś, zmusza do uważniejszego czytania i zwracania uwagi na szczegóły.
Powiedz Ireno, czy pisząc „W cieniu Babiej Góry” wiedziałaś już, że to będzie dopiero początek opowieści o Baśce Zajdzie, że wkrótce pojawią się kolejne części? Kiedy pojawił się pomysł na fabułę książki „Więcej niż jedno życie”?
Irena Małysa: Tworząc pierwszy tom o Barbarze Zajdzie miałam już z tyłu głowy, i mam dalej, pomysł na kolejne przygody. Natomiast pomysł na „Więcej niż jedno życie” był bardzo taki impulsywnym, ponieważ ta historia siedziała mi w głowie i była dla mnie bardzo ważna, ze względu na to, że pracowałam kiedyś w hospicjum dla dzieci. Mam spory bagaż doświadczeń i taką jakąś misję w sobie zawsze czułam, że ja muszę o tym mówić, muszę edukować, po prostu innych oswajać z tą chorobą, z niepełnosprawnością. Także stwierdziłam, że to jest ten czas. Nie wiem, ile będzie mi jeszcze dane napisać tych książek i ile czytelników będzie tym zainteresowanych, więc stwierdziłam, że nie ma na co czekać i pisze pierwsze o tym, co jest dla mnie najważniejsze, co jest moją misją. Myślę, że udało mi się zaciekawić czytelników, przedstawić im ten świat choroby, ponieważ my bardzo chętnie, jako naród pomagamy. Bierzemy udział w zbiórkach charytatywnych, jesteśmy po prostu zawsze gotowi do zrywu, co bardzo pokazała tutaj sytuacja z uchodźcami z Ukrainy. Natomiast, jeżeli chodzi o chorobę i niepełnosprawność, wolimy wrzucić jakiś datek do puszki, prawdziwej czy wirtualnej, ale nie zbliżać się za bardzo tak, jakby ta choroba była zaraźliwa. To jest zupełnie błędne podejście, bo w rodzinach z chorymi dziećmi, czy w ogóle obarczonych chorobą lub niepełnosprawnością jest także mnóstwo szczęścia i radości, która czasem wręcz emanuje i potrafi zarażać pogodą ducha innych. Dlatego podjęłam ten temat tak naprawdę.
I naprawdę przyznaję, że udało ci się sprawić, by każdy czytelnik dłużej zastanowił się nad fabułą Twojej książki i nad tym, czego ona dotyczy, także gratuluję, bo nie był to łatwy temat, a jednak sprawiłaś, by każdy wnikliwiej zastanowił się nad sensem i okolicznościami opisywanych wydarzeń.
Ireno, przeczytałam obydwie Twoje książki i zaczęłam się zastanawiać, kogo widziałabyś w roli Baśki gdyby zdecydowano się na stworzenie filmu lub serialu na podstawie Twoich książek, która z aktorek byłaby idealną góralicą, osobą, która doskonale oddawałaby temperament i charakter Baśki. Czy kiedyś o tym myślałaś?
Irena Małysa: No muszę się przyznać szczerze, że ekranizacja obu moich książek jest wielkim moim marzeniem, zwłaszcza „W cieniu Babiej Góry”, która w mojej opinii jest idealnym tematem do zobrazowania. Przyroda Babiej Góry jest tak piękna, że filmowcy mogą czerpać z niej garściami. Ta tajemnica zaklęta w Górze na pewno byłaby do odczucia podczas kręcenia i dla widzów byłaby tematem bardzo ciekawym. Sama Katastrofa lotnicza, wiele wątków sensacyjnych, które mogłyby nadać dynamiki wydarzeniom w tym filmie czy serialu. A kogo bym widziała w głównej roli? Ja już kiedyś napisałam gdzieś, że taką aktorką najbardziej odpowiednią wydawałaby mi się Joanna Kulig, ponieważ ma ona wiele cech wspólnych z Barbarą Zajdą. Ma ona taką determinację w sobie, ale też pewną dozę swojskości, nieporadności, troszeczkę, taką mniejszą pewność siebie, jeżeli chodzi o własne wnętrze, natomiast w działaniu jest niezawodna. To by była idealna aktorka, ale myślę, że wiele innych polskich aktorek też można tutaj przedstawić, także czekam na propozycje. Są pewne rozmowy na temat ekranizacji. Ktoś tam się interesuje tym tematem. Jednak żadnych konkretów jeszcze nie ma w tej chwil i nic w tym temacie poważnego się na razie nie dzieje.
To w takim razie ja mocno trzymam kciuki za możliwość oglądania Baśki Zajdy na dużym ekranie, również uważam, że to byłby świetny pomysł na doskonały serial lub film pełnometrażowy.
A gdybyś miała wskazać partnera lub partnerkę do pracy z Baśką, kogo byś wybrała? Z kim Zajda, stworzyłaby doskonały śledczy duet i dlaczego?
Irena Małysa: Zostając w temacie gór, myślę, że najlepszym partnerem dla Baśki Zajazdy mógłby być Wiktor Rebrow, grany przez Leszka Lichotę w serialu „Wataha”. Nie wiem, czy nie byliby mieszanką wybuchową, ponieważ obydwoje są niesamowicie zaangażowani i nieprzejednani, jeżeli w coś po prostu wierzą. Natomiast na pewno połączyłaby ich pasja gór, właśnie ta surowość w obyciu. Myślę, że to byłby duet na wielki ekran, mogliby się przemieszczać pomiędzy Bieszczadami a Beskidami.
Książka „W cieniu Babiej Góry” jest Twoim debiutem literackim, zresztą bardzo udanym i docenionym przez czytelników. Co skłoniło cię do wydania tej historii? Czy są osoby, które miały bezpośredni wpływ na Twoją decyzję? Co zdecydowało o tym, że Babia Góra trafiła na półki w księgarniach?
Irena Małysa: Tak naprawdę nikt nie namawiał mnie do napisania książki, ponieważ nigdy wcześniej nie pisałam ani opowiadań, ani żadnych krótkich powieści, ani wierszy, także nikt nigdy tego ode mnie nie oczekiwał. To był jakiś taki mój wewnętrzny głos. Jestem namiętną czytelniczką i postanowiłam kiedyś spróbować sama, ale to była taka wieczorowa pasja, żeby coś robić ciekawego i nie marnować czasu przed telewizorem. Tak to się zaczęło. No i ta przygoda trwała ponad rok, bo nie było żadnego terminu ukończenia. Zresztą ja robiłam bardzo duży research przed napisaniem tej powieści, ponieważ jest ona oparta na prawdziwych wydarzeniach, dotyczących katastrofy z 1969 roku. Kiedy już ta historia nabrała kształtów, dałam ją do przeczytania mojej rodzinie, która była tym bardzo zainteresowana. Bardzo chcieli to czytać, wciągnęli się w tą opowieść i domagali się kolejnych losów głównych bohaterów, wtedy byłam przez nich coraz bardziej motywowana. Kiedy już byłam blisko ukończenia, poczułam taki przymus wewnętrzny, że ja to muszę jakoś wydać, przez pamięć ofiar poległych w tej katastrofie w 1969 roku na Policy. No i tak też się stało, rozesłałam propozycję wydawniczą i akurat na moją propozycję w Wydawnictwie Mowa trafiła Pani Agnieszka Fiedorowicz, matka chrzestna „W cieniu Babiej Góry”. Ona zwróciła uwagę na mój tekst i odpowiedziała w krótkim czasie. Pamiętam to było w czerwcu, zakończenie roku szkolnego, gdy dostałam tego maila. Byłam przeszczęśliwa i tak się rozpoczęła ta przygoda i zakończyła się wydaniem książki.
Gdybyś miała osadzić fabułę swojej książki w innym klimacie niż thriller, kryminał, jaki gatunek byś wybrała? Czy byłaby to literatura obyczajowa, piękna, a może groza lub coś w stylu fantastyki lub reportażu?
Irena Małysa: Gdybym miała napisać coś w innym gatunku, może byłby to reportaż, ponieważ bardzo lubię rozmawiać z ludźmi. Lubię wyzwania, mam pewną odwagę w takich działaniach. Może to też byłaby fantastyka, ponieważ lubię wymyślać ciekawe, niestworzone historie i opowiadać je swoim dzieciom. Na przykład jakaś bajka, baśń dla dzieci też byłaby interesującym zajęciem. Natomiast nie mam na razie czasu na to wszystko, ale nie zarzekam się, może kiedyś przyjdzie taki moment, że usiądę i napiszę coś właśnie w innym gatunku. Nie zarzekam się także przed pisaniem obyczajowej powieści, ponieważ też często po takie sięgam, ale musi być to coś na prawdę ciekawego, a najlepiej zainspirowanego prawdziwymi wydarzeniami. Wszystko jeszcze przede mną, oby mi zdrowia i sił na to wystarczyło i nie zabrakło mi tej pasji, chociaż myślę, że to mi nie grozi.
A jakie gatunki literackie przeważają na Twojej półce w domu? Po jakie książki sięgasz najchętniej? Masz swoich ulubionych autorów lub tytuły, do których regularnie wracasz?
Irena Małysa: Osobiście najchętniej sięgam po kryminały. Lubię zagadki kryminalne i to kryminały z różnych stron, że tak powiem, ale także książki obyczajowe, fantasy także autobiografie i poradniki. Obecnie bardzo dużo czytam lektur z dziećmi i jest to ciekawe, ponieważ teraz, jako dojrzała osoba rozumiem głębszy sens tych książek, a jako dziecko zapamiętałam tylko tą pierwszą warstwę tych historii. Często korzystam także z audiobooków, które namiętnie słucham podczas wykonywania domowych czynności i prowadzenia samochodu. Wtedy czas się tak nie dłuży a zostaje jakaś ciekawa opowieść w głowie. Sięgam zarówno po literaturę polską, jak i zagraniczną. W polskiej literaturze bardzo lubię czytać na przykład Zygmunta Miłoszewskiego, który niestety nie jest tak płodny, jakby się spodziewać i pragnąć tego, także cenię bardzo pisarstwo Joanny Bator. Reszty nie będę wymieniała, żeby się nikt pogniewał, że nie był na pierwszym czy drugim miejscu. Bardzo cenię polską literaturę, bo się z nią identyfikuję, bo ją rozumiem, bo jako Polacy myślę, że myślimy podobnie. Tak wyglądają moje półki, nie przywiązuje się też jakoś strasznie do książek, przekazuje je dalej, tylko te z autografem czy jakieś wyjątkowe o sentymentalnej wartości pozostawiam, ponieważ jestem uczulona na roztocza i unikam takich bibelotów.
Ireno i na koniec najważniejsze pytanie, powiedz, kiedy możemy się spodziewać kolejnej sprawy prowadzonej przez Baśkę Zajde? A może masz w planach również inne, zupełnie nowe tytuły albo serię. Jak wyglądają twoje autorskie plany na przyszłość?
Irena Małysa: Właśnie piszę kolejny tom Przygód Barbary Zajdy, zabieram ją w całkiem nowe miejsce, w którym jeszcze akcja się nie toczyła wcześniej w moich powieściach. A z takich optymistycznych wiadomości mam także informacje dla czytelników, że oddałam już do redakcji trzecią książkę, ale to jest zupełnie inna historia, którą napisałam we współpracy z innym wydawnictwem. Na razie nie będę zdradzać, z którym ale myślę, że to jest bardzo fajne wydawnictwo – także też może być to interesujące. Tym razem bohaterem powieści jest mężczyzna no i poruszam tam różne ciekawe wątki, także niektóre oparte na prawdziwych wydarzeniach. Kiedy się te obydwie powieści ukażą? Nie mam na razie pojęcia, ale będę wszystkich informować o tym na mojej stronie autorskiej. Zobaczymy też, jak pójdzie mi pisanie tej czwartej powieści – pomysłów mam mnóstwo. Na razie przeprowadzam research, jeżdżę, szukam, rozmawiam, bo chcę, żeby te moje historie były jak najbardziej realne. Takie, w które Państwo są w stanie uwierzyć, które nie budzą pewnego zgrzytu przy czytaniu, że tak nie może być w rzeczywistości.
W takim razie Ireno mocno trzymam kciuki i niecierpliwie czekam zarówno na dalsze losy Baśki Zajdy, jak i na Twoją kolejną, zupełnie nową książkę. Bardzo dziękuję Ci za to, że zgodziłaś się ze mną porozmawiać i opowiedzieć czytelnikom o kulisach Twojej twórczości.
Irena Małysa: Dziękuję za wysłuchanie tej rozmowy i zapraszam do lektury moich powieści. Dajcie się Państwo porwać i wciągnąć w te historie.
Moim gościem była Irena Małysa, autorka książek „W cieniu Babiej Góry” oraz „Więcej niż jedno życie.” Jeżeli klimat kryminałów i thrillerów jest Wam bliski, jestem pewna, że odnajdziecie w tych książkach nie tylko doskonałą, trzymającą w napięciu fabułę oraz świetnych bohaterów, ale również niesamowity górski klimat Zawoi i Babiej Góry. Pamiętajcie, że tylko czytając legalnie wspieracie twórczość swoich ulubionych autorów. Pozdrawiam i do usłyszenia niebawem!
Podziel się wpisem ze znajomymi!
O AUTORCE: