mamaopl
mamao.pl

|  O MNIE

Freyja i Huldar to „Żuraw i czapla” skandynawskiego kryminału.

Freyja i Huldar. Odziedziczone zło. Porachunki. Rozgrzeszenie. Wzgórze wisielców. Diabelska lalka. Konsekwencje.

Słuchaj PODCASTU:

Otwórz w: SPOTIFY | PODCAST GO | GOOGLE PODCAST

UWAGA SPOJLERY! Poniższy tekst zawiera spojlery – informacje ujawniające niektóre fakty w relacji bohaterów, ale nie dotyczą one głównych, kryminalnych wątków serii.

Freyja i Huldar
Tak już chodzą lata długie,
Jedno chce – to nie chce drugie,
Chodzą wciąż tą samą drogą,
Ale pobrać się nie mogą.

„Żuraw i czapla” Jan Brzechwa

Seria „Freyja i Huldar” Yrsy Sigurðardóttir w oryginale nosi nazwę „Children’s House” i taki tytuł przyjęła większość wydawców w innych krajach. Wynika to z faktu, iż w każdej części serii, na różnych etapach dochodzenia, policyjne śledztwo wymaga rozmów z nieletnimi. Wówczas zaangażowana w sprawę zostaje islandzka Agencja Ochrony Dzieci oraz izba dziecka. Dlatego na kartach pierwszej części serii („Odziedziczone zło”) oprócz prowadzącego śledztwo policjanta Huldara, pojawiła się również psycholożka dziecięca Freyja, reprezentująca schronisko dla nieletnich po traumatycznych przeżyciach.

Zanim jednak tych dwoje spotkało się na komendzie policji w Reykjaviku, poznali się w klubie i spędzili wspólnie noc, po czym mężczyzna zaprzepaścił wszystkie zdobyte podczas tego spotkania plusy, zmywając się bez słowa o poranku. Jakież było zdziwienie Freyji, gdy towarzysz wieczoru, który tak dobrze rokował i jednocześnie sromotnie ją zawiódł, okazał się nie stolarzem (bo tak przedstawił się podczas spotkania w klubie), a policjantem, z którym będzie musiała współpracować w najbliższym czasie.
Huldar ma właśnie poprowadzić swoje pierwsze samodzielne śledztwo. To bohater z niewątpliwym urokiem osobistym i niespotykaną w tym zawodzie wrażliwością na brutalność i wszelkie okrucieństwa. Z natury bardziej serdeczny i pozytywnie nastawiony niż mroczny i tajemniczy jak większość tego typu postaci. Jest w stanie wiele poświęcić, by nie uczestniczyć w sekcji zwłok. Śledczy z wrodzoną intuicją, metodyczny i z nosem do szczegółów. Huldar wychowywał się w towarzystwie pięciu sióstr, zna kobiecy świat od podszewki, doskonale się w nim odnajduje i nie omieszka użyć swojej wiedzy oraz zdobytego doświadczenia, gdy zachodzi taka potrzeba.

Freyję poznałam jako inteligentną, błyskotliwą, niezależną, fajną babkę, która nie pozwala przełożonym wejść sobie na głowę. Bez wątpienia profesjonalistka w swoim fachu, świetnie dogaduje się z nieletnimi. Swoje podejście zawsze dostosowuje do wieku rozmówców, wie jak formułować pytania, by nie wpływać na odpowiedzi, które niejednokrotnie są kluczowe dla prowadzonego śledztwa. Psycholożka ma brata, który odsiaduje wyrok w więzieniu. Pod nieobecność Baldura mieszka w jego mieszkaniu i opiekuje się psem.
Bohaterka nie chce wybaczyć „stolarzowi” Huldarowi porannej ucieczki, a on może i postąpiłby inaczej gdyby nie praca – ta prawdziwa, a nie w wyimaginowanej stolarni. W pierwszej części serii („Odziedziczone zło”) wyraźnie widać, że ich niefortunne spotkanie rzuca mocny i ciemny cień na całą relację. Z uwagi na dobro wspólnie prowadzonego śledztwa muszą tę wzajemną niechęć schować do kieszeni i współpracować. Oczywiście nie ma końca wzajemnym docinkom, aluzjom do spędzonej nocy i insynuacjom, że gdyby nie poranna ucieczka policjanta, mogłoby być pięknie. Bez skrupułów drażnią się nawzajem, czym potrafią mocno rozbawić czytelnika.

Spektakularny koniec pierwszej części i początek drugiej („Porachunki”) mógłby zwiastować zmianę frontu bohaterów lub chociaż rozejm. Ale nie! Po tym, co wspólnie nawywijali, zostają zdegradowani z kierowniczych stanowisk do szeregowych pracowników. Śledczy otrzymuje polecenie zajęcia się najmniej ważną sprawą, jaka została zgłoszona na komendę. Mimo wszystko jest zadowolony, bo dotyczy ona nieletnich i jest doskonałym pretekstem do konsultacji z Freyją. Psycholożka również nie narzeka na ogrom pracy, więc zgadza się pochylić nad zagadnieniem. Oczywiście tylko ze względów zawodowych! W miarę upływu czasu, w niepamięć odchodzi ich pierwsze spotkanie, a podobna sytuacja zawodowa i wspólna sprawa zbliżają. Nareszcie nadchodzi ten moment, że może jednak coś z tego będzie. Gdy ona zaczyna cieplej o nim myśleć i spoglądać w jego kierunku z zainteresowaniem. Gdy on coraz wyraźniej widzi Freyję jako kobietę, z którą chciałby być i może nawet dostrzega zmianę w jej postawie, widząc w tym swoją szansę. Właśnie wtedy sprawy komplikują się jeszcze bardziej! Zdarza się to jedno z niewielu wspólnych wyjść ze znajomymi z pracy, ogólna atmosfera dobrze wykonanej roboty, o jedno piwo za dużo i policjant ląduje w łóżku z Erlą – szefową wydziału zabójstw i totalnym przeciwieństwem Freyji.

Niezbyt bystra, bez większych umiejętności komunikacyjnych, wulgarna, odstręczająca chamskim zachowaniem, zakompleksiona, traktująca podwładnych z wyższością. Innymi słowy – babochłop w pełnej krasie, bez jakichkolwiek oznak kobiecości czy wdzięku. Erla trzęsie całym wydziałem zabójstw, a najbardziej właśnie Huldarem. Najśmieszniejsze w całej tej sytuacji jest jednak to, że do komisji dyscyplinarnej wpływa wniosek o molestowanie seksualne, a policjant zostaje przedstawiony jako ofiara. Oczywiście wniosek jest absurdalny, ale procedury muszą wybrzmieć. Niestety, nic nie jest w stanie poskromić rozczarowania Freyji. Psycholożka zamyka swoje uczucia do Huldara w pancernej skrzyni, wrzuca kluczyk w otchłań niepamięci, a samą skrzynię zakopuje tuż obok tej, w której zamknęła wszystkie plusy z ich pierwszego spotkania.

Pomimo całej tej niezręcznej sytuacji, śledczy tylko szuka pretekstu do spotkania z bohaterką. Kolejne sprawa również daje taką możliwość, bo pojawia się wątek przemocy szkolnej i rozmowy z nieletnimi. Bohaterka mówi wprost, że policjant jest niewłaściwym facetem, we właściwym ciele, mężczyzną ze świetną sylwetką, ale szkoda, że taki idiota. Natomiast Huldar otwarcie przyznaje przed samym sobą, że zaczyna odczuwać samotność, zwłaszcza gdy myśli o powrocie do domu, w którym nikt na niego nie czeka, nawet kot czy pies. Jednak jedyną kobietą, o której chce myśleć jest Freyja. Czy dlatego, że tak skutecznie opiera się jego urokowi? Niewykluczone! Mało tego, ona nawet zaprasza go, by towarzyszył jej podczas pewnej uroczystości i robi to tylko dlatego, że mężczyzna, którego zaprosiła okazał się draniem. Huldar zgadza się bez chwili wahania. Nie zmienia zdania nawet wtedy, gdy Freyja jasno zaznacza, że idzie tam tylko na godzinę, a potem wracają do domu. Każde do swojego. Czyżby do głosu dochodziła ta kalkulująca, wyrachowana natura pani psycholog? A może to on wychodzi na desperata?

Kolejna część serii to powtórna dawka emocjonalnych perturbacji bohaterów. Obydwoje miotają się i mieszają we wspólnej relacji – bez względu na to, czy życzą sobie tego, czy nie. Ewidentnie przyciągają się niczym magnes. Założę się, że gdyby nie praca znaleźliby inny pretekst do spotkań. Aczkolwiek, muszę przyznać, że na tym etapie ta ich pozornie wzajemna niechęć staje się już trochę męcząca. Czytelnik nie pogardziłby jakimś światełkiem w tunelu, może dlatego Autorka nieco zmieniła taktykę. W pewnym momencie wyraźnie widać, że Freyja dojrzała emocjonalnie, przestała wszystko analizować i skupia się na teraźniejszości. Podobnie Huldar, odpuścił sobie romanse, uwagę skupia głównie na pracy, żyje tym co tu i teraz. Jednak dla ubarwienia monotonii życia tych dwojga, pojawia się Saga – bratanica bohaterki. I nawet ona, kilkumiesięczna dziewczynka z ciągle niezadowoloną miną i z buzią wiecznie wygiętą w podkówkę nie potrafi oprzeć się urokowi bohatera. Choć cały dzień wszystko jest na nie, to w towarzystwie policjanta pojawia się niezwykle rzadko wymawiane przez nią „tak!”. Freyja, nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć tego zjawiska, wymyka się ono poza ramy wszelkiej psychologicznej wiedzy jaką posiada. A może to tylko kwestia obycia z dziećmi, której psycholożce brakuje, a śledczemu wręcz przeciwnie, bo setki godzin spędził w towarzystwie dzieci swoich sióstr. W pewnym momencie, na arenę wydarzeń żwawym krokiem wkracza również brat bohaterki i ojciec Sagi. Zbliża się termin zakończenia odsiadki Baldura, co bezpośrednio wiąże się z poszukiwaniem nowego lokum przez bohaterkę. Z jednej strony nie ma nic przeciwko wymeldowaniu się z nory, którą zajmowała przez ostatnie lata, ale z drugiej zaporowe ceny mieszkań do wynajęcia na reykjavickim rynku nie pozostawiają złudzeń. Szczęśliwie, zaradny braciszek pomyślał o siostrze i nagrał jej rewelacyjne mieszkanie w nowoczesnej dzielnicy miasta. Jakiś czas temu kumpel Baldura miał nie po drodze z prawem i na chwilę musi wylogować się ze społeczeństwa na czas krótkiej odsiadki, ale nie chce zostawiać mieszkania w obcych rękach. Gdzie jest haczyk? – pyta Freyja. Wszystko wydaje się szczęśliwym zbiegiem okoliczności, dopóki psycholożka nie odwiedza mieszkania i nie dostrzega tam ogromnego węża w terrarium, oczywiście nielegalnie przetrzymywanego w mieszkaniu. Taki drobny szczegół, który również trzeba otoczyć opieką podczas nieobecności właściciela…

Huldarowi nie zajmuje wiele czasu zidentyfikowanie nowego miejsca zamieszkania bohaterki. Gdy tylko nadarza się okazja, wprasza się z kolacją dla niej i dla zachwyconej jego obecnością Sagi. Pretekstem jest oczywiście rozmowa o śledztwie, ale w rzeczywistości chodzi tylko o spotkanie z Freyją. Policjant nie wie o zamkniętym w jednym z pokoi wężu. Paluszek Sagi notorycznie wskazuje to pomieszczenie, a syk wydobywający się z jej ust oraz ewidentna zmiana tematu, gdy pyta o pokój, wzmagają jego czujność i podsycają śledczą ciekawość. Bohater pojawia się w mieszkaniu psycholożki kilkakrotnie i tak jakoś się dzieje, że za którymś razem zostaje na noc. Można by pomyśleć HURA! Nareszcie zakończy się ten taniec czapli z żurawiem, ale nie! On zwyczajnie znalazł sposób, by gościć u Frezji częściej i regularnie. Obiecał zdjąć z niej nieprzyjemny obowiązek karmienia gada i zająć się tym osobiście, a to, że czasami, za sprawą odpowiedniego zbiegu okoliczności wylądują w łóżku, cóż… zdarza się.

Pod koniec serii dostrzegłam jednak zmianę w zachowaniu bohaterki. Z niezależnej, silnej i mocno stąpającej po ziemi kobiety stała się trochę drażliwą, niepanującą nad swoim życiem damą. Niby chciałaby coś zmienić, ale się boi. Taka postawa trochę irytuje i jednocześnie dezorientuje, działając na niekorzyść świetnie zapowiadającej się postaci. Huldar niewątpliwie uczy się na błędach, zwłaszcza tych damsko-męskich, jest sobą i robi swoje. Momentami wyraźnie widać, że Freyja ewidentnie gra na jego uczuciach, czyżby znów do głosu dochodziło jej wyrachowanie?

Paradoksalnie, bohaterowie doskonale sprawdzają się jako śledczy duet. On konsultuje z nią postępy w śledztwie, ona zwraca uwagę na istotne fakty. Gdy policjant prosi o przeprowadzenie nieoficjalnej rozmowy z konkretną osobą lub potrzebuje informacji z bazy izby dziecka, ona na te prośby przystaje. Huldar ufa Freyji, wie, że nie zrobi, ani nie powie niczego, co mogłoby zaszkodzić prowadzonemu właśnie śledztwu. Gdy wspólnie kogoś przesłuchują, on pyta, ona obserwuje mowę ciała, mimikę, niekontrolowane reakcje, pierwsze wrażenie. W odwrotnej sytuacji, gdy to psycholożka prowadzi rozmowę, zwłaszcza z młodszymi dziećmi, Huldar podsuwa jej pytania, które musi mieć na uwadze, a ona zadaje je z idealnym wyczuciem rozmówcy, jednocześnie zdobywając cenne informacje dla policji. Na płaszczyźnie zawodowej policjant i psycholożka, to doskonale współgrający partnerzy. Ale ich prywatne relacje od początku układają się w takt rymów do wiersza „Żuraw i czapla” Jana Brzechwy. Iskrzy od początku, raz bardziej z jednej, raz bardziej z drugiej strony.
Chodzą wciąż tą samą drogą,
Ale pobrać się nie mogą.

Na koniec chcę podkreślić jeszcze jedną istotną rzecz. Wątek Freyji i Huldara nie dominuje w żadnej z części serii, jest raczej równoważnikiem do głównych kryminalnych i brutalnych wątków. Swego rodzaju wentylem bezpieczeństwa nagromadzonych po drodze emocji, którymi niewątpliwie nasiąknięta jest cała seria. Opisy zbrodni, prowadzone śledztwa, makabryczne tło kluczowych wydarzeń nie pozostawiają wątpliwości, co do gatunku serii. Kryminał w czystej postaci, obnażający najokrutniejszą ludzką naturę.
podpis

 

Freyja i Huldar

Wydawnicze szczegóły książki:
| autorka: Yrsa Sigurðardóttir
| przekład: tom 1 – Agnieszka Klimko, tomy 2-6 – Paweł Cichawa
| cykl: FREYJA I HULDAR
| tytuły: ODZIEDZICZONE ZŁO, PORACHUNKI, ROZGRZESZENIE, WZGÓRZE WISIELCÓW, DIABELSKA LALKA, KONSEKWENCJE
| wydawnictwo: SONIA DRAGA
| format: AUDIOBOOK
| lektor: FILIP KOSIOR, KAMIL PRUBAN
| gatunek: THRILLER/KRYMINAŁ
___
*Słuchałam audiobooków w ramach abonamentu LEGIMI oraz dzięki serwisowi AUDIOTEKA.

Chcesz coś dodać? Pisz śmiało!

Podziel się wpisem ze znajomymi!

O AUTORCE:

Mama o książkach.

Cześć, mam na imię Magda i mieszkam w niewielkiej górskiej miejscowości na południu Polski. Mój blog powstał prawie 10 lat temu, gdy pod wpływem chwili stworzyłam pierwszy wpis na temat przeczytanej dzieciom książki – stąd słowo „mama” w nazwie witryny. [więcej...]

NAJNOWSZE W KATEGORII:

THRILLER / KRYMINAŁ

LITERATURA OBYCZAJOWA

FANTASTYKA

Przejdź do góry