Recenzja: "Everless" Sara Holland

Czas to niezwykle wdzięczny i opłacalny bohater, pod warunkiem, że jest odpowiednio odziany w fabułę, która pochłania każdą wolną sekundę czytelnika. | “Everless” Sara Holland

Siedemnastoletnia Jules wraz z ojcem prowadzi skromne życie. Kiedyś wspólnie mieszkali w Everless. Dziewczynka wychowywała się w rodzinnej atmosferze, u boku przyjaciół i życzliwych im osób. Pewnego dnia wszystko się zmieniło, zostali wypędzeni z pałacu i musieli pogodzić się z życiem w ukryciu. To był początek rodzinnej nędzy, głodu i trudnej codzienności. Jules bardzo kochała ojca i nie mogła patrzeć jak opada z sił, jak bardzo słabnie wraz z każdą oddaną kroplą krwi na rzecz opłacenia rachunków i długów.

Bohaterka żyje w świecie, w którym rządzi czas. Jest on jednocześnie nagrodą i karą, zapłatą i długiem, błogosławieństwem i przekleństwem. I bynajmniej, czas nie jest tylko ulotnym pojęciem lecz zostaje zmaterializowany do postaci krwawych monet, których głównym składnikiem jest krew jego właściciela. Lichwiarz czasu potrafi wytworzyć monety o nominale dziennym, miesięcznym, rocznym. To u niego dokonuje się transakcji zamiany krwi w czasowe monety, a wykorzystanie waluty zależy od statusu. Ci biedniejsi muszą opłacać rachunki i comiesięczny haracz Gerlingom, mieszkańcom pałacu. Najbogatsi używają monet do przedłużania własnego życia, rozpuszczając je i konsumując.

Jules postanowiła skorzystać z nadarzającej się okazji i wrócić do Everless. Chce jedynie zarobić na życie, odciążyć ojca. Obiecuje sobie, że to kwestia kilku miesięcy. Dziewczyna doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że ojciec nigdy by się na to nie zgodził, więc opracowuje plan i organizuje własną ucieczkę. Ma jedynie nadzieję, że tato zrozumie jej decyzję i kiedyś to doceni.

Bohaterka nie przewidziała jednak, że powrót do pałacu będzie jednocześnie powrotem do dzieciństwa. Do wyjątkowych chwil spędzonych w towarzystwie Roana oraz paraliżującego strachu w obecności Liama. Od momentu przekroczenia bram Everless, Jules wyrusza w podróż w głąb samej siebie. Za wszelką cenę chce poznać prawdę, poukładać w całość kawałki własnej przeszłości i tożsamości. Dlaczego odnosi wrażenie, że wszyscy wkoło wiedzą więcej o jej życiu niż ona sama? Dlaczego Królowa stanowi dla Jules śmiertelne zagrożenie? Odpowiedzi szukajcie w książce!

“Everless” to niezwykle oryginalna i intrygująca opowieść o potędze czasu. Oprócz charakterystycznych dla tego typu historii wątków: walki dobra ze złem, widocznego kontrastu między biedotą a bogactwem czy legendy, która może mieć w sobie ziarno prawdy, pojawiają się tu naprawdę niezwykłe i pod każdym względem nieschematyczne wydarzenia.

Doskonale wkomponowany opis całej krainy, przeplatany dialogami i kluczowymi wydarzeniami, zaopatrzy czytelnika w doskonałą wiedzę i ukazuje dopracowany w najmniejszym szczególe świat. Fabuła wciąga i to bardzo. Autorka po mistrzowsku buduje napięcie i kieruje podejrzenia czytelnika na przeróżne ścieżki. Wszystko po to, by pod koniec opowieści poczuł satysfakcję ze swej błędnej, pod każdym względem, diagnozy.

“Everless” to coś zupełnie nowego, taki powiew świeżości w świecie fantastyki literackiej. Fabuła ocieka tajemnicą, krwią i czasem. Jules jest niewątpliwie odważną, sprytną i upartą nastolatką. Choć momentami irytowała mnie jej naiwność i brak kontroli nad emocjami, ale to właśnie jest cały urok jej wieku. Jestem ogromnie ciekawa kolejnej części! Tym bardziej, że końcówka książki pozostawiła sporo pytań, odkryła kolejne mroczne tajemnice i totalnie nie zgodziła się z moją wizją zakończenia książki.

Z niecierpliwością czekam na kolejny tom przygód Jules, na “Evermore”.