mamao.pl
mamao.pl
mamao.pl

|  O MNIE

„Dziki Wschód” i powrót do przeszłości.

Dziki Wschód. Transformacja po polsku 1986-1993. Michał Przeperski

Po ponad czterdziestu latach rządów komunistów Polska była w ruinie. Sypała się gospodarka, pikowały nastroje społeczne. Kupno najbardziej podstawowych produktów wymagało niebywałych zabiegów. W kolejce po mięso, dywan czy buty trzeba było spędzić długie godziny. A jednocześnie nie było widać szansy na zmianę.
| „Dziki Wschód. Transformacja po polsku 1986-1993” Michał Przeperski

Dziki Wschód

Początek stanu wojennego to moje dzieciństwo. Wychowałam się w tych realiach, w tym wszechobecnym niedostatku i niekończących się kolejkach. Do dziś pamiętam, jak godzinami stałam w lokalnym sklepie po kilogram cukru i nie byłam w tym sama, bo stali wszyscy niepracujący członkowie rodziny. Nawiasem mówiąc ten, kto w obecnych czasach narzeka, że podczas zakupów w markecie utworzyła się kolejka do kasy i musi chwilę postać, w istocie nie zna prawdziwego znaczenia wyrażenia „długa kolejka”. A tym bardziej nie potrafi docenić faktu, że kupił wszystko, co było mu naprawdę potrzebne, i to bez większego problemu. W PRL-u nie dość, że trudno było dostać cokolwiek, to jak już coś rzucili do sklepu, trzeba było naprawdę dłuuugo czekać na swoją kolej i to bez gwarancji, że wystarczy dla wszystkich. Można powiedzieć, że to była swego rodzaju loteria: ktoś miał szczęście i się doczekał, podczas gdy inni mieli pecha i wracali do domu z pustymi rękami. Byli również tacy, którzy niekoniecznie potrzebowali tego konkretnego produktu, ale stali w kolejce, bo inni stali…

Niezaspokojenie podstawowych potrzeb było podstawowym doświadczeniem codzienności. Permanentnie puste półki u jednych powodowały pełne rezygnacji wzruszenie ramion, a u innych pełne wściekłości zgrzytanie zębów.

Równie dobrze pamiętam, jak pierwszy raz w życiu weszłam do typowego wielkopowierzchniowego marketu, to były już lata 90. Do sklepu, w którym było wszystko, co może być potrzebne w domu: od artykułów spożywczych, przez chemię gospodarczą, aż po kosmetyki. Pamiętam, jak jeździłam wózkiem sklepowym między regałami i nie mogłam się napatrzeć na te wszystkie kolory i ładne opakowania. Trudno było uwierzyć, że naczynia można myć czymś innym, niż Ludwikiem, który był w naszym domu od zawsze i chyba z sentymentu, a może z przyzwyczajenia, nadal jest. Pamiętam proszek Pollena 2000, ta nazwa do dziś kojarzy mi się z hasłem reklamowym „Ociec, prać?”. Tak, reklama miała wtedy wielką moc. Wszystkie widoczne w telewizji produkty uznawane były za najlepsze i jednocześnie były jednymi z najdroższych. Pamiętam, że jako nastolatka kupiłam sobie reklamowany szampon do włosów i jak sromotnie się rozczarowałam, gdy po jego użyciu moje włosy ani trochę nie przypominały włosów pani z reklamy w telewizji.

Cywilizacja konsumpcyjna sprowadzona nad Wisłę w okresie transformacji czyniła cuda. Na przykład jednocześnie rozszerzała się i kurczyła. Rosła świadomość tego, co w ogóle istnieje i jest dostępne na rynku. Pracowała na to reklama, intensywnie rozwijająca się od samego początku lat dziewięćdziesiątych.

Kolejną rzeczą, którą dobrze zapamiętałam z okresu transformacji, był bazar. Tam było dosłownie WSZYSTKO! Oczywiście nie brakowało towarów sprowadzanych nielegalnie, ale po latach pustych sklepowych półek nikogo ten fakt nie zniechęcał. To miejsce zawsze tętniło życiem, zatłoczone do granic możliwości. Kupowano tam wszystko i bez skrupułów. Jeżeli tylko zaszła potrzeba nabycia jakichś ubrań, butów, torebek itp., oczywistym miejscem do szukania takich rzeczy był bazar. W szkole podstawowej miałam koleżankę, której rodzice handlowali ubraniami. Podczas gdy ja dostawałam pod choinkę raczej symboliczne prezenty, ona mogła pochwalić się między innymi najnowocześniejszą wieżą stereo. Materialnie była między nami przepaść, ale nie przeszkadzało nam to w przyjaźnieniu się przez całą podstawówkę. Później wybrałyśmy inne licea i nasze drogi się rozeszły.

W cieniu Pałacu Kultury i Nauki handel kwitnie jak na bliskowschodnich bazarach. Różnokolorowe budy, drewniane i metalowe, ustawiane są jak popadnie. To nic, że trudno się przecisnąć. Tutaj można kupić wszystko: od żywności po elektronikę. Wprawdzie w polowych warunkach, bez gwarancji jakości, ale za to do wyboru, do koloru. W jednym miejscu wszystkiego po trochu: Istambuł, Bangkok i republiki radzieckie.

Okres transformacji przypadał na moje dzieciństwo i lata nastoletnie, więc mogę jedynie sięgnąć do wspomnień kilku- i kilkunastolatki. Niemniej jednak jest to okres, który wyraźnie wyświetla się w mojej pamięci i niebywale kontrastuje z obecną rzeczywistością. Mimo wszystko patrzyłam na te historyczne dla Polski zmiany z perspektywy dziecka, które niespecjalnie zdawało sobie sprawę z ich znaczenia dla przyszłości kraju. Dlatego zainteresowała mnie książka „Dziki Wschód”. Chciałam na to wszystko spojrzeć z punktu widzenia osoby dorosłej. Jeszcze raz wrócić myślami do lat 80. i 90., ale tym razem zmienić perspektywę; porównać uzyskane obrazy z tym, co wyraźnie rysuje się w mojej pamięci.

[…] transformacja polityczna, czyli budowanie sytemu wolności, praw, wyborów itp., zbiegła się z transformacją ekonomiczną, która była dla wielkiej części społeczeństwa bardzo dolegliwa.

Autor zafundował mi naprawdę bogatą w szczegóły podróż w przeszłość. Sporo faktów, statystyk, ogólnie panujących nastrojów społecznych, prawdziwych historii osób, którym dane było pracować i jakoś wiązać koniec z końcem w tych trudnych czasach. Stan wojenny, upadek PRL-u, nowa i nieokiełznana jeszcze rzeczywistość początku lat 90. – to były naprawdę ciężkie czasy na bycie dorosłym. Gdy już samo zaspokajanie podstawowych potrzeb jest wyzwaniem, nie można liczyć na pozytywne nastroje społeczne. Podobnie jest, gdy bezpieczeństwo obywateli nie należy do priorytetów państwa.

W Polsce początku lat dziewięćdziesiątych rzecz wyglądała skrajnie. Słabe struktury państwowe, a także atmosfera permisywizmu pozwalały zarówno na wolną ekspresję twórczości, jak i na działania patologiczne czy wprost przestępcze.

„Dziki Wschód. Transformacja po polsku 1986-1993” to książka, o której z pewnością mogę powiedzieć, że sprostała moim oczekiwaniom. Pozwoliła mi spojrzeć na codzienność lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych oczami osoby dorosłej. Zobaczyć konsekwencje wszystkich decyzji podejmowanych na szczeblu państwowym, prześledzić polityczne zmiany w kraju, przeanalizować ich przyczyny oraz skutki. Mało tego! Za sprawą danych statystycznych mogłam również przyjrzeć się nastrojom społecznym w poszczególnych okresach: ich oczekiwaniom, obawom, nadziejom na zmiany i lepszą przyszłość.

W pewnym sensie można powiedzieć, że wszystko, co działo się w latach transformacji, rezonuje do dzisiaj. To czasy, które miały niekwestionowany wpływ na kształtowanie się pokolenia, które obecnie jest w wieku średnim i wychowuje własne dzieci. Nie da się nie pamiętać stania w kolejkach, radości z tabliczki czekolady lub pomarańczy otrzymanych w świątecznej paczce od rodziny z zagranicy, zdumienia na widok półek w sklepach zalewanych przez produkty w kolorowych opakowaniach, czy tej niesamowitej mocy reklamy telewizyjnej. Gdy opowiadam dzieciom, jak wyglądało moje dzieciństwo, gdy byłam w ich wieku, trudno im to sobie wyobrazić. Wówczas bardzo często pojawia się pytanie „dlaczego?”. Teraz, z książką „Dziki Wschód”, odpowiedzi będą nie tylko konkretniejsze, ale też o wiele ciekawsze. Może nawet na tyle ciekawe, że, gdy przyjdzie odpowiedni moment i dzieci będą na tyle dojrzałe, by wyciągać z historii własne wnioski, sami przeczytają całą książkę.

Na koniec jeszcze cytat, który niewątpliwie skłania do refleksji:

Przez lata, które minęły od upadku komunizmu w naszym kraju i od wycofania się ostatnich rosyjskich oddziałów z Polski, zdążyliśmy zapomnieć, że pełnoskalowa militarna inwazja ze Wschodu jest rzeczą, z którą nad Wisłą po prostu musimy się liczyć. […] Czy mocarstwo atomowe musiałoby znosić ostracyzm ze strony społeczności międzynarodowej? Czy argumenty ekonomiczne albo prestiżowe przesądziłyby o upadku systemu w Związku Sowieckim? Tak sądzono przez lata. Gdy dziś obserwujemy putinowską Rosję, można mieć znacznie więcej wątpliwości. Niewiele robi sobie ona z oburzenia społeczności międzynarodowej. Omija nałożone na nią sankcje. Zafałszowuje rzeczywistość, ukazując inwazję na Ukrainę jako wojnę obronną, potrafi zyskać przychylność choćby krajów globalnego Południa. Czy tego wszystkiego nie mógłby osiągnąć Gorbaczow, gdyby w odpowiednim momencie nie wycofał się ze swoich reform?
podpis

___
korekta tekstu: Anna Fathi

Dziki Wschód

 

Wydawnicze szczegóły książki:
| autor: MICHAŁ PRZEPERSKI
| tytuł: DZIKI WSCHÓD. TRANSFORMACJA PO POLSKI 1986-1993
| premiera: 22.05.2024
| wydawnictwo: LITERACKIE
| gatunek: REPORTAŻ

______

*Artykuł powstał w ramach współpracy z wydawnictwem. [REKLAMA]

Chcesz coś dodać? Pisz śmiało!

Podziel się wpisem ze znajomymi!

O AUTORCE:

Mama o książkach.

Cześć, mam na imię Magda i mieszkam w niewielkiej górskiej miejscowości na południu Polski. Mój blog powstał prawie 10 lat temu, gdy pod wpływem chwili stworzyłam pierwszy wpis na temat przeczytanej dzieciom książki – stąd słowo „mama” w nazwie witryny. [więcej...]

NAJNOWSZE W KATEGORII:

THRILLER / KRYMINAŁ

LITERATURA OBYCZAJOWA

FANTASTYKA

Przejdź do góry