Recenzja: "Dogman. Bierz go" Dav Pilkey

W pewnym nietuzinkowym komisariacie pracował aspirant Nać i jego wierny pies Greg. Podczas jednej z akcji obaj bardzo ucierpieli. Gdy lekarze spodziewali się najgorszego, pielęgniarka wpadła na pewien pomysł… | “Dogman” Dav Pilkey

Dość nietypowe połączenie głowy psa z tułowiem policjanta dało życie Dogmanowi czyli superglinie, który nie miał sobie równych. Jako dość nietypowy pracownik komisariatu, bohater okazał się jednym z najlepszych policjantów. Choć jego psie zachowanie, ku niezadowoleniu szefa, czasami brało górę… Oczywiście, Dogman nie potrafił nic powiedzieć i niejednokrotnie pakował się w kłopoty, ale jak na swój psi łeb był bardzo mądrym stworzeniem.

Największym przeciwnikiem Dogmana i jednocześnie sprawcą nieszczęśliwego wypadku, który przyczynił się do stworzenia supergliniarza był kot Pet. Król przestępczego świata, który nie ustawał w realizacji swoich niecnych występków i robił wszystko by nie trafić do kicia… lub z niego jak najszybciej wyjść.

Seria książek “Dogman” napisana jest w formie zabawnego i bogato ilustrowanego komiksu. To pełne humorystycznych sytuacji książki, które bawią nie tylko młodych czytelników. Ale to nie wszystko, autor doskonale zadbał o to, by było nie tylko zabawnie ale również ciekawie! Wszystko za sprawą RUCHOMYCH OBRAZKÓW, dzięki którym każdy czytelnik może zostać mistrzem animacji i na własne oczy przekonać się jak to działa. A dokładna instrukcja “krok po kroku” jest genialnym przewodnikiem dla każdego amatora.

Mało tego! Na końcu każdej książki znajdziecie również dokładne wskazówki jak narysować poszczególnych bohaterów, na przykład Dogmana we własnej osobie czy kota Peta. Jestem absolutnie pewna, że książki bardzo przypadną do gustu miłośnikom komiksów. Dodatkowo, jeżeli czytelnik jest wielbicielem kocio-psich psot i przygód oraz kupy śmiechu, z pewnością bardzo polubi się z bohaterami serii.