„40. Raków” Agnieszka Peszek

Uwielbiam być niewidoczna. Daje mi to siłę. Dzięki temu czuję, jakbym miała moc. […] A jednak gdy w grę weszła żądza zemsty, zapomniałam się. | „40. Raków” Agnieszka Peszek

W skrócie.
Seria okrutnych zbrodni wstrząsa stolicą. Z niewiadomego powodu, ktoś morduje i okalecza kobiety, a przy tym bardzo skutecznie dba o własną anonimowość bardzo skutecznie dba o własną anonimowość. Na czele grupy śledczej, powołanej do wyjaśnienia sprawy, staje Maksymilian Obrębski. Do pomocy przydzielono mu dwóch niezbyt zorientowanych w sprawach kryminalnych policjantów z patrolu w ramach uzupełniania braków kadrowych. Czy ta na szybko utworzona grupa będzie w stanie wytropić Brzytwę, jak nazwały mordercę media? Mężczyznę uważanego obecnie za jednego z najokrutniejszych zwyrodnialców. Czy zrobią to wystarczająco szybko, by nie ucierpiała kolejna kobieta?

Wrażenia.
„40. Raków” nie jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Agnieszki Peszek. Zaczęło się od serii z Dorotą Czerwińską (obecnie dostępne są 4 tomy cyklu), a później bez obaw sięgnęłam po dwa kolejne tytuły, wydane poza serią. Ogólnie rzecz biorąc, wiedziałam, czego mogę się spodziewać, ale to, co Autorka stworzyła w najnowszej książce, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

Zacznę od postaci. Powieść jest napisana z dwóch perspektyw: jego oraz jej. W miarę poznawania fabuły, czytelnik dowiaduje się więcej o bohaterach, oczywiście bez kluczowych detali typu personalia czy zawód. Wydawać by się mogło, że nie mają ze sobą nic wspólnego i nigdy się nie spotkali. Jednak gdzieś z tyłu głowy zapaliła mi się lampka ciekawości i tym wnikliwiej śledziłam ich losy.
On – na co dzień wzorowy mąż i ojciec, zorganizowany, z doskonale sprecyzowanym planem na zemstę, metodycznie realizujący kolejne punkty. Mężczyzna z piętnem przeszłości, które sprowadziło jego życie do jednego celu – zemsty.
Ona – zniszczona przez własną rodzinę. Niechciane trzecie dziecko, o czym przypominano jej na każdym kroku i nigdy nie pozwalano zapomnieć. Poniżana, marginalizowana, ofiara przemocy fizycznej i psychicznej. Gdy odcięła się od domu i rodziny, jej celem stało się zniszczenie swoich oprawców. Nauczyła się jak być niezauważalną, co stało się wielkim atutem podczas realizacji opracowanego planu.
Grupa śledcza – to jest totalny ewenement! Jeden doświadczony komisarz oraz dwóch nieobeznanych posterunkowych. Bogucki, któremu naprawdę zależy na takim właśnie kierunku pracy w policji oraz Jaworski z wręcz przeciwnym nastawieniem – gdy tylko nadarzy się okazja, zmienia zawód. Oczywiście nie obyło się bez wpadek, ale każdy z nich doskonale wie, że śledztwo, w którym właśnie uczestniczą może okazać się zawodową trampoliną.

Akcja książki rozgrywa się w stolicy i na żadnym etapie nie można nazwać jej nudną. Dynamika kolejnych zdarzeń podkręca napięcie oraz sprawia, że czytelnik koniecznie chce wiedzieć, co było dalej i poznać kolejne kroki bohaterów. Ponadto, rzuciła mi się w oczy mnogość wątków oraz postaci. Jednak to wszystko tak zgrabnie się ze sobą łączy i tak płynnie przeplata, że owa rozmaitość w żaden sposób nie ma wpływu na odbiór fabuły. Wręcz przeciwnie! Maksymalnie ją urozmaica, podrzucając błędne wskazówki, myląc tropy oraz manipulując faktami. Do końca nie sposób zorientować się, co jest prawdą a co tylko błędnym założeniem, kim tak naprawdę jest ona, a kim on. Wierzcie mi, łączenie kropek jeszcze nigdy nie było tak skomplikowane! I jeszcze ten tytuł – nie macie pojęcia, jak bardzo pasuje do całej historii.

„40. Raków” to książka z pogranicza kryminału oraz thrillera psychologicznego. Myślę, że miłośnik pierwszego, drugiego lub obu gatunków będzie usatysfakcjonowany lekturą. Jeżeli cenicie sobie oryginalność fabuły, świetnie scharakteryzowane i wyraziste postaci, traumę z dzieciństwa jako paliwo, podsycające żądzę zemsty oraz… dwóch morderców – to w żadnym wypadku nie będziecie rozczarowani najnowszą książką Agnieszki Peszek. Ja mam tylko nadzieję, że to dopiero początek kolejnej świetnej serii i niebawem będę mogła śledzić dalsze poczynania grupy śledczej na czele z Maksem Obrębskim.