Gdy w sobotę 26 października mój budzik zadzwonił o 5:50, w pierwszej chwili pomyślałam, że to jakiś głupi żart. W dodatku taki z gatunku mało śmiesznych, bo nienawidzę wstawać tak wcześnie rano, zwłaszcza w soboty! Jednak szybko dotarło do mnie, że to dziś! Dzisiaj jadę do Krakowa na Międzynarodowe Targi Książki!
Ostatni raz byłam tam 9 lat temu. W kolejnych latach niestety nie mogłam się na nich pojawić, co wynikało z różnych okoliczności, na które nie miałam większego wpływu. W tym roku pojawiła się realna szansa na uczestnictwo w targach i nie zniechęcił mnie nawet dość skomplikowany dojazd, bo w grę wchodził przejazd z dwiema przesiadkami – najpierw samochodem, a następnie autobusem i pociągiem. W budynku EXPO Kraków, czyli miejscu, gdzie odbywały się targi, pojawiłam się tuż po 11 i, zaraz po odebraniu identyfikatora, poszłam na spotkanie z Izabelą Janiszewską. Odrobinę spóźniona, ale bardzo szczęśliwa, że zdążyłam! Książki Izy uwielbiam, a do jej trylogii „Larysa Luboń i Bruno Wilczyński” mam szczególną słabość. Mało tego! Kiedyś nagrałam z Izą wywiad, który ukazał się na moim blogu w formie podcastu (do posłuchania TUTAJ), ale nigdy nie miałyśmy okazji widzieć się na żywo. Teraz chciałam to koniecznie nadrobić. Autorka na spotkaniu mówiła między innymi o wizycie w więzieniu – była ona związana z researchem do najnowszej książki. Powiem Wam, że po usłyszeniu jednej z opowiedzianych historii, przeszedł mnie zimny dreszcz. Taki z gatunku bardzo nieprzyjemnych… Nie brakowało również anegdot oraz ciekawych opisów prawdziwych wydarzeń z życia Autorki. Jednak najlepsza była historia o tym, skąd czerpie pomysły na nazwiska bohaterów. Nie uwierzycie! Jeżeli chcecie poznać szczegóły, idźcie na spotkanie autorskie z Izą, jeśli pojawi się kiedyś w Waszej okolicy, i zadajcie takie pytanie. Jestem pewna, że odpowiedź bardzo Was zaskoczy, a może nawet trochę rozbawi.
Później przeniosłam się na drugi koniec hali, by nareszcie poznać pana Roberta Małeckiego. Słuchanie tego, jak Autor opowiada o najnowszej książce („Skrzep”) oraz ogólnie o swojej twórczości – to, z jakim dystansem i poczuciem humoru podchodzi do tematu – sprawiło, że nie mogłam przestać przysłuchiwać się rozmowie. Pan Robert jest świetnym mówcą – osobą, która przyciąga uwagę słuchaczy i potrafi bardzo ciekawie opowiadać o swoich książkach oraz o procesie ich pisania. Niestety nie mogłam zostać do końca, bo w tym samym czasie rozpoczęło się spotkanie z panem Przemysławem Piotrowskim, twórcą kryminalnej serii o Igorze Brudnym. Bardzo chciałam skorzystać z okazji i poznać również tego Autora. Pan Przemek opowiadał głównie o najnowszej książce, czyli o „Ostatnim tańcu” (seria o Lutosławie Karabinie). Zaznaczył również, że raczej nie będzie robił tego, czego oczekują od niego czytelnicy, czyli cytuję: „klepał Brudnego”. Domyślam się więc, że są już jakieś plany na kolejne, zupełnie nowe tytuły, bo z zapowiedzi wynika, że „Luta” jest trylogią i teraz ukazuje się ta trzecia, finałowa część.
Po dłuższej przerwie, podczas której mogłam zaopatrzyć się w interesujące mnie tytuły, przyszedł czas na spotkanie z panią Mają Lunde – norweską pisarką, Autorką między innymi przepięknych książek dla dzieci oraz cyklu „Kwartet Klimatyczny”, który obejmuje: „Historię pszczół”, „Błękit”, „Ostatni” i „Sen o drzewie”. Ostatni tytuł kupiłam na targach i mam w nim nawet autograf Autorki. Nie ukrywam, że takie pamiątki są dla mnie zawsze najcenniejsze. Pani Maja opowiadała o swojej twórczości, o pisaniu wspomnianego „Kwartetu”, o inspiracjach oraz o tym, dlaczego temat środowiska i klimatu jest w tych książkach tak istotny. Gdy zaczęła mówić o „Śnie o drzewie” miałam ochotę rzucić wszystko, znaleźć jakiś przytulny, w miarę cichy kącik, i zacząć czytać. Nie mogę się doczekać poznania tej historii i zarazem finału całej serii. Jestem pewna, że będzie nie tylko zaskakujący, lecz także niezapomniany.
Na koniec, na tak zwany deser, miałam zaplanowane spotkanie z panią Karoliną Korwin-Piotrowską, której jestem wielką fanką. Jej podcast „Pierwsza Młodość” od miesięcy towarzyszy mi podczas picia sobotniej kawki (premiera odbywa się w każdy piątek o 18). Panią Karolinę bardzo cenię za szczerość, autentyczność oraz wiarygodność. Wiem, że to, co od niej usłyszę, jest informacją prawdziwą i dobrze zweryfikowaną, a wierzcie mi, że w czasach, gdy jesteśmy dosłownie zalewani przez fake newsy, takie źródło informacji jak podcast „Pierwsza Młodość” jest bezcenne! Oczywiście podczas spotkania miałam w planach sporo do powiedzenia pani Karolinie. Chciałam wyrazić uznanie, podziękować, zachwycić się „Pierwszą Młodością”, ale… zapomniałam wszystkiego oprócz „dziękuję”. Nie wiem, czy to był stres czy bardziej ekscytacja wynikająca ze spotkania, a może też odezwało się zmęczenie po długim dniu pełnym wrażeń. Szczęśliwie przywiozłam do domu najnowszą książkę pani Korwin-Piotrowskiej, i to z wyjątkowym autografem – najlepszą pamiątką ever!!!
Do domu wróciłam późnym wieczorem. Zmęczona, z ogromnymi odciskami na stopach, ale niezwykle szczęśliwa, maksymalnie naładowana pozytywną energią i przesiąknięta tym niesamowitym literackim klimatem. Już naprawdę zapomniałam, jakie to niezwykłe uczucie stanąć twarzą w twarz z osobą, której książki się uwielbia. Z kimś, kto wykreował bohaterów, do których z ogromną przyjemnością się wraca. Z Autorem, Autorką, których tytułów się wyczekuje. Przecież za każdą literacką fikcją stoi prawdziwa osoba. Ktoś, kogo warto lepiej poznać, posłuchać na spotkaniu autorskim, może nawet zadać pytanie i wejść w dialog. Takie spojrzenie na książki przez pryzmat ludzi, którzy je tworzą, jest niesłychanie inspirującym doświadczeniem. Wartym tego wczesnego wstawania, długiej podróży, a nawet tych wszechobecnych i niekończących się kolejek. Z takich wydarzeń przywozi się nie tylko ulubione tytuły, ale przede wszystkim wspomnienia, niezapomniane chwile spędzone w towarzystwie tych, których się podziwia, ceni, szanuje.
Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji uczestniczyć ani w targach, ani w spotkaniach autorskich, koniecznie rozejrzycie się dookoła, bo omija Was coś naprawdę wyjątkowego. I nie przejmujcie się poranną pobudką czy skomplikowanym dojazdem – to naprawdę niewielka cena za przeżycie niesamowitej przygody, cudownych chwil, które będziecie wspominać przez długie lata.
korekta tekstu: Maja Szczepańska
Podziel się wpisem ze znajomymi!
O AUTORCE: