Zaledwie kilka godzin dzieli nas od pierwszego dnia tegorocznej wiosny! Teraz będzie już tylko słoneczniej, pogodniej, cieplej, radośniej i… może bardziej po wiedeńsku?
„Wiosna po wiedeńsku” to powieść, w której dominuje wątek kryminalny przeplatany motywem miłosnym. Cała historia została doprawiona bardzo dobrym humorem. A wszystko dzięki głównej bohaterce oraz paczce jej zwariowanych i nietuzinkowych przyjaciół. Przyjaciół, którzy zawsze służą pomocą (nawet gdy ma ona skutek odwrotny do zamierzonego) i nie odwracają się plecami w chwilach zwątpienia czy bezsilności. Z uwagi na ich oryginalny wygląd i specyficzny charakter, tworzą ekipę doskonałą. Swoją drogą, po przeczytaniu książki stwierdziłam, że mógłby z niej powstać niezły scenariusz filmowy.
Zawsze gdy zabieram się za czytanie, myślę o ostatniej stronie książki, o tym co jest tam napisane… Przez jakiś czas odsuwam od siebie chęć poznania zakończenia, ale ciekawość i tak wygrywa! Ot, taka moja książkowa słabość. Bardzo mnie zaskoczył w „Wiośnie” (i chyba zdarzyło mi się to po raz pierwszy) fakt, iż po przeczytaniu ostatniej strony NIE WIEDZIAŁAM jak ta historia się zakończy! Dopiero gdy poznałam całość, wszystko nabrało sensu. Doskonały zabieg ze strony autorki.
Za oknem ładna pogoda i pierwsze co przychodzi mi na myśl, to wiosna po wiedeńsku, czyli wiosna z przygodą, wiosna z ławką, za sprawą której życie kilku osób wywróci się do góry nogami. Pomijając fragmenty kryminalne, z łatwością dopatruję się w moim życiu różnych przewijających się w książce wątków, bo przecież było kilka niezapomnianych wiosen i niejedna taka ławka.
___
korekta tekstu: Maja Szczepańska
| tytuł: WIOSNA PO WIEDEŃSKU | autorka: KATARZYNA TARGOSZ | wydawnictwo: JANKA | gatunek: LITERATURA OBYCZAJOWA |
Komentarzy
Komentowanie nie niemożliwe.
Podziel się wpisem ze znajomymi!
O AUTORCE:
Bardzo lubię czytać książki więc dopiszę ją do listy „do przeczytania”.
Ciągle mało czasu na czytanie a tyle ciekawych lektur czeka.
Oj, ale mi zrobiłaś niespodziankę w ten pierwszy dzień wiosny! Wzruszyłam się i nie wiem, co powiedzieć więcej! Piękny wpis, serducho mi się raduje, że „Wiosna…” dostarczyła kolejnej osobie rozrywki, uśmiechu i wzruszeń!:)
P.S. Tak, Katarina jest podobna pod pewnymi względami do mnie, ale tak naprawdę, to ja jestem w bohaterce „Jesieni w Brukseli”:)
Wyczekuję „Jesieni…” z niecierpliwością, bo to moja ulubiona pora roku! :)
Oj taaak, ja też polecam Wiosnę po wiedeńsku – idealna lektura na wiosenny czas i łapanie pierwszych promieni słonecznych na ławce w parku :D:D
Dziękuję za tę pozycję, słyszałam już o niej, Ty mi przypomniałaś, teraz już muszę ją przeczytać :-)
Ciekawe:)
już dopisałam do listy ksiązek :)
Pozdrawiam,
alexanderkowo.blogspot.com