Szczerze przyznam, że czytając ostatnią stronę powieści „Jesień w Brukseli”, byłam nieco rozczarowana. Książka była wisienką na torcie moich minionych świąt. Nie mogłam się już doczekać, kiedy po przedświątecznym zamieszaniu i ciągłej bieganinie, w blasku choinkowych lampek, owinę się ciepłym kocem, zaparzę ulubioną herbatę i wkroczę w inny, literacki świat. Przeznaczyłam na czytanie swoją całą świąteczną przerwę…
I tu zaskoczyło mnie wspomniane wcześniej uczucie rozczarowania! Zaledwie po jednym dniu z niewielkim hakiem znałam już całą historię Konstancji. Trudno mi było się oderwać od tak absorbującej treści. Strony przelatywały mi przed oczami w błyskawicznym tempie. Chciałam wiedzieć więcej i więcej… Co będzie dalej? Jak się zakończy ta niesamowita opowieść o miłości, samotności, sensacji, łzach i śmierci? Nieprzewidywalna fabuła dawała poczucie, że kilka stron dalej może wydarzyć się jeszcze wszystko!
Dobrze, że świąteczne dni spędziliśmy u moich rodziców :). Był to dla mnie wyjątkowy czas wypoczynku, podczas którego mogłam poświęcić dłuższą chwilę temu, co sprawia mi ogromną radość. Chłopcy korzystali z towarzystwa dziadków, a ja mogłam się delektować realizowaniem własnych planów.
Akcja książki „Jesień w Brukseli” rozgrywa się w dobrze znanym mi Krakowie. Precyzyjne podawanie miejsc, nazw ulic, barów i tym podobnych sprawiło, że mogłam wyobrazić sobie klimat panujący w opisywanych okolicznościach. Konstancja znajduje się w przełomowym momencie życia, które próbuje sobie poukładać w nowo zakupionym mieszkaniu na krakowskim Ruczaju. Bohaterka udaje się na rozmowę o pracę w obiecującej firmie. Ponieważ ma już za sobą pewne sukcesy, szanse na objęcie przez nią tej posady są całkiem spore. Wszystko jednak komplikuje się na samym początku, gdy poznaje swojego przyszłego szefa. A właściwie jednego z szefów… W międzyczasie przewija się także wątek o zabarwieniu mocno sensacyjnym.
Na szczęście Konstancja nie jest sama! Niezwykle ważną rolę w jej życiu odgrywa brat – Przemek. Jestem pewna, że ta postać wywoła uśmiech na ustach niejednego czytelnika :). Jego wygląd, charakter, zachowanie, sposób bycia i kumple, którymi się otacza, są idealnie dopasowane! Przemek jest postacią, która zdecydowanie wnosi wiele radości i ciepła do całej fabuły.
Czytając „Jesień…”, można się pośmiać, zapłakać, zastanowić nad codziennością i, przede wszystkim, spędzić miło czas. Mam jednak ogromne ALE dotyczące jednej kwestii – ta książka jest zdecydowanie za krótka! Po przeczytaniu całości czułam niedosyt – miałam ochotę na więcej i więcej! Kasiu, proszę, weź to pod uwagę przy kolejnej powieści. CZEKAM!
korekta tekstu: Maja Szczepańska
gatunek: LITERATURA OBYCZAJOWA
Komentarzy
Komentowanie nie niemożliwe.
Podziel się wpisem ze znajomymi!
O AUTORCE:
Przemek jest moim ulubionym spośród bohaterów, których stworzyłam. Tworząc tę postać miałam mnóstwo frajdy :)
Dziękuję Ci za piękną recenzję, niezwykle mi miło, że tak pozytywnie odebrałaś tę powieść i zechciałaś o niej opowiedzieć :*
A co do następnej książki – nie bardzo wychodzi mi pisanie grubaśnych tomów, ale będę się starać ;)
Z przyjemnością opowiedziałam o „Jesieni…”. Spędziłam z tą książką fantastyczne chwile więc chętnie polecam dalej :D .
Czekam na więcej! Buźka :*
Ja kiedy „Jesień…” do mnie dotarła- postawiłam ją na półce i chodziłam kilka dni, zastanawiając się czy już zaczynać. Bałam się, że za szybko się skończy :) Twórczość Kasi uwielbiam i z niecierpliwością czekam na kolejne książki :)
Zdecydowanie za szybko się skończyła :) Pozdrawiam!
Już nie pamiętam kiedy leżałam i pachniałam :) muszę wyciągnąć swoją świecę i się do tego zwyczajnie zmotywować! uwielbiam czytać książki!