Recenzja: "Smocza straż" Brandon Mull

Są takie książki, które absolutnie porywają młodych czytelników. To te fabuły sprawiają, że młodzież rozkochuje się w czytaniu, sięga po więcej i więcej tytułów, bo uwielbia przenosić się w inny wymiar, do świata który rządzi się zupełnie nieznanymi prawami. Twórcą właśnie takich książek jest niewątpliwie Brandon Mull. Autor bestsellerowego „Baśnioboru”, który długo kazał czekać na kontynuację tej opowieści. I oto nareszcie jest: „Smocza straż” czyli nowe przygody w Baśnioborze.

Kendra i Seth wspominają swoje wcześniejsze przygody i niezapomniane zwycięstwo nad demonami. Z jednej strony cieszą się z wygranej, ale z drugiej coś im podpowiada, że muszą być czujni, że walka ze złem nie do końca się zakończyła. Tym razem niebezpieczeństwo czai się w smoczych oczach, niezadowolonych z mieszkania w azylu. Bunt tych stworzeń staje się coraz bardziej odczuwalny i stanowi zagrożenie nie tylko dla Baśnioboru, ale dla całego świata zewnętrznego. Dziadkowie Sorensenów muszą podjąć niezwykle trudną decyzję. Rodzeństwo staje przed wielkim wyzwaniem, muszą znaleźć sposób by wzmocnić zabezpieczenia i obronić krainę przed smoczymi atakami. Wyprawa, na którą wspólnie wyruszają jest nie tylko pełna nieprzewidzianych przygód, ale przede wszystkim naszpikowana czającymi się niebezpieczeństwami. Czy Kendra i Seth powstrzymają smoki i udowodnią swoją przewagę w walce z wrogiem? Odpowiedzi szukajcie w książce!

„Smocza straż” to iście magiczna książka o sile wyobraźni. Niesamowita, udekorowana niezwykłymi obrazami baśniowego świata, fabuła z młodymi, odważnymi bohaterami, podejmującymi wyzwanie ratowania ukochanej krainy. Porywczy, zdeterminowany, pewny siebie, momentami nawet arogancki Seth oraz ostrożna, z doskonałym dyplomatycznym podejściem do kryzysowych sytuacji, wrażliwa i spostrzegawcza Kendra tworzą idealny duet. Czytając książkę, nie można oprzeć się wrażeniu wędrowania u boku bohaterów, przeżywania z nimi absolutnie każdej przygody wraz z całym wachlarzem emocji.

Brandon Mull kolejny raz udowadnia swoje mistrzowskie umiejętności, w kwestii oczarowania, a może raczej zaczarowania młodych czytelników literacką fantastyką. I nikogo nie powinien dziwić fakt, iż po przeczytaniu książek autora, młodzież odkrywa zupełnie inny wymiar słowa „czytam”. Dostrzega wielki potencjał w książkach, daje się porwać opowieściom, jednocześnie spoglądając na swoje życie z zupełnie innej perspektywy. Bo mądre książki niosą niebywale prawdziwe życiowe wskazówki.

Uprzedzam, że po przeczytaniu „Smoczej straży” nabierzecie wielkiej ochoty na poznanie poprzedniej serii przygód Kendry i Setha czyli wspomnianego wcześniej „Baśnioboru”. „Smocza straż” to pierwsza cześć kilkutomowej serii, z rodzeństwem Sorensonów w roli głównej. Nie ukrywam, że widok, spoczywającego na regale, kolejnego tomu opowieści był absolutnie kluczowy po przeczytaniu ostatnich zdań w książce. Ale o smoczym gniewie opowiem niebawem…

Recenzje kolejnych tomów serii znajdziesz tu -> „Smocza straż”